Hej Dziewczyki :) kto się rozpakował jak mnie nie było? Co słychac u pozostałych brzuszkowych? :)
Ja już jestem w domku...wizyta w szpitalu przeciągnęła się o jeden dzień, bo Mały schudł za bardzo i musiałam walczyć z karmieniem go aby jak najszybciej odzyskał gramy... Poród: super... ale zamiast spodziewanych 3200 okazało się 3860 więc go troszkę poddusiłam, bo urodziwszy główkę nie mogłam urodzić reszty. Więc zsiniał, osłabł..i leżał dobę w inkubatorze :/ Boże jak ja go kocham! Pierwsza noc za nami...i było ciężko, bo musiałam go dokarmiać sztucznym mlekiem, po którym mu sie ulewało okrutnie. Mąż się nim zajął więc w sumie trzy godziny spałam...potem dałam flachę i znowu trzy godzinki snu. Dlatego dziś mogłam normalnie funkcjonować. Sam poród trwał 19 minut... od podania oxy (przy rozwarciu 2 cm) do całkowitego rozwarcia potrzebowałam około 1h 20 min. Mąż był ze mną i pomimo iż niewiele pomógł fizycznie, to jego obecność pomogła mi okropnie i nie wyobrażam sobie ze mogło go nie być. Poród opisze jak Mały zaśnie:)
pozdrawiam Wasz wszystkie cieplutko, i każda z osobna jeszcze cieplej!!