Marcin jest niby po mojej stronie, i tłumaczy że zrobimy jak my uważamy. Ale zupełnie inaczej mi przekazuje dane wiadomości a inaczej rozmawia z mamą czy babką, dziś się jeszcze pokłucił z babką bo ta już pyta o zaproszenie że dlaczego nie roznosimy, no nie roznosimy bo zrobili z tego dnia przeklęty dzień. Nie wiem zamiast się cieszyć, mam wrażenie jakbym była złą partią dla Marcina. Zastanawiam się nad tym cholernym ślubem bo łaski ku.wa nie potrzebuje aby ktoś przyszedł i obgadywał mnie ... bo to bo tam to.
Moja koleżanka też jest przez cała rodzinę męczona kościelnym to jest jakaś kpina, jak można kogoś tak dreczyć i męczyć ...nie mają ochoty nie biorą ślubu.