Najbardziej aktywne
Komentarze
Wyświetlono: 381 - 390 z 1041.
tekst od rodzinki mojego S. jego siostra urodziła w styczniu i oczywiście 'tylko oni mają dziecko, wiedzą jak się nim zajmować i co dla niemowlaka jest najlepsze'; 'ciąże trzeba donosić do końca, a cc to nie poród' ble ble ble.. staram się tego nie słuchać, bo ona tak naprawde nie wie co znaczy ciąża.. od 2 mc była na zwolnieniu, nic jej nie pozwolili robić, nawet kurzy zetrzeć. zero skurczy, wymiotów itd. jedyne co to zgaga w 9 mc ciąży (była prawie umierająca z tego powodu).. ciąże zniosła znakomicie. ja już nawet nie wspominam, że coś mi jest czy źle się czuje bo od razu słysze, że to moja wina i na pewno coś nie tak zrobiłam.. z teściową (która rozumie i jest po mojej stronie) o swoich dolegliwościach rozmawiam jak jesteśmy same albo przez telefon, bo przy nich się nie da.
ja mam tylko nadzieje, że ten lekarz nie tylko wydaje się w porządku, ale też taki jest i zrozumie, zgodzi się w miare szybko zrobić cc, jeśli z Małą będzie wszystko dobrze ;)
:)
ja już też mam dość i marze żeby mała ze mnie wyszła już..coraz bnadziej narzekam a chciałam tego uniknąć ;/ denerwuje mnie to że mój Ł nie może tego poczuć na własnej skórze..ehh... najgorsze są wieczory jakby wszystko się mnożyło..w dzień w miare ok ale wieczory masakra..ja chce rodzić SN ale tylko dlatego że nie chce tam być sama a na cc męża nie wpuszczą...byłam niedawno z wizytą w szpitalu w którym mam zamiar rodzic (bo nigdy tam nie byłam i chcieliśmy się zoriętować co gdzie jest ) i jak weszłam na oddział położniczy to taki lęk przeze mnie przeszedł że stwierdziłam że chce rodzić w domu...nie umiem tego opisać uczucie straszne...ale nie chodziło raczej o poród a o to że będę tam leżec jakieś dwa dni (jak dobrze pójdzie) też tak macie? jawnie gęsina na całym ciele , miękkie nogi i strach....a w szpitalach juz sobie troche poleżałam więc nie wiem o co kaman...
Wydaje mi sie, ze nie chcesz byc po prostu sama w szpitalu, bez oparcia, bez męża. W domu to jednak robisz jak chcesz i co chcesz nie patrzac sie na innych. Pamietam jak modlilam sie, żeby gbs mi wyszedl ujemny, zebym nie musiala z mala dluzej leżeć. Teraz będę sie modlic, żeby mama nie miala zoltaczki. Odbębnić swoje 2, 3 dni w szpitalu i wrocic do swojego lozka. A jeszcze pamietam jak bylam po cc, jak z wielkim bilem serca oddawalam syna na sale noworodkowa, bo urodzil sie duży i nie moglam go nawet z tego wozeczka wyciągnąć. Koszmar, a juz jak szlam do lazienki i widzialam jak leży na tej sali sam i placze... Serce mi pekalo. W koncu powiedzialam dość tego, musisz sie babo wziąć w garść. I jakoś przeszlismy szpital, nie powiem- dluzylo sie. Ale Kochana musimy dać rade dla naszych maluszkow :)
wiesz co chyba trafiłaś w samo sendno sprawy...dziwne że ja na to nie wpadłam :) pewnie chodzi o samotność...wieczory w szpitalach sa najgorsze...w dzien ktoś cie odwiedzi itp ale wieczorem..?? najgorsze jest to że ja bede rodzić w innym miescie oddalonym od mojego jakies 50 min. drogi..moja maka mnie nie odwiedzi bo nie bedzie miała jak dojechac...moge liczyć tylko na meza..
chyba czytacie w myślach.. ja wczoraj jak szukałam ciuszków dla małej na powrót do domu to stwierdziłam, że już przezyje wszystko (nawet głupie gadanie) byle nie siedzieć w szpitalu dłużej niż to konieczne. chyba żadna z nas tego nie chce. ja najbardziej denerwuje się o pielęgniarki, które będą mi mówić co mam robić, mam nadzieje, że nie trafię na zołzy..
a ja ide o zakład że właśnie na takie trafie...takie mój los "pech na każdym kroku" ;/
znam to.. tylko, że mam raczej dość dużą buzie i obawiam się, że jak sobie w pierwszy dzień narobie 'wrogów' to bede za to pokutować.. choć z drugiej strony wychodzę z założenia, że to one są tam dla nas a nie my dla nich i jeśli proszę o coś co mi się należy (np. dokarmienie dziecka) to mają taki obowiązek, ale jak wiadomo.. bywa różnie.