wróciłam od lekarza, ja mu, że skurcze i czuje rozwarcie, a on, że histeryzuje.. dziecko nisko, ale jeszcze nie napiera, to może potrwać i żebym nie jeździła co chwile do szpitala przypadkiem, bo po co.. no jak po co? jak mnie boli i mam takie skurcze że stać nie mogę to chyba wiadomo, że mam podstawy i pawo do tego.. to była ostatnia wizyta u niego jak już pisałam zmieniłam lekarza, więc tam się już nie pokaże. odebrałam wszystkie swoje wyniki od niego i nie chce już miec z nim nic wspólnego...
a co do tego czy nam się uda? pewnie, że się uda.. zawsze możemy sobie doradzić nawzajem.. a depresja pod koniec ponoć jest normalna, ja sama pół tygodnia przepłakałam, nawet pytałam na forum czy na pewno wszystko ze mną okej :)) głowa do góry!