Hej Mamusie. Chyba wszystkie mamy podobne odczucia, rowniez ostantio myslalam nad tym czy dam sobie rade z opieka nad małym. Boje sie tych pierwszych dni w szpitalu pozniej w domu. Zeby mnie nic niedopadlo...i zebym dala rade karmic..
Moja torba do spzitala lezy i czeka spakowana na odpowiedni czas. tylko jakies ciuszki musze spakowac dla maluszka. Tak jak wy spakowqalam sie w taka duza podrozna na koleczkach:)))W sumie niezaluje bo jest bardzo pakowna i nie musze jej dzwigać. A co tam ludzie powiedza to sie nie przejmuje:)
Powiem szczerze, z jednej strony niemoge sie doczekać ale im blizej terminu tym bardziej sie stresuje..Brzusio chyba troche opadl, maly sie wierci i naciska na pecherz strasznie, no i chyba sie obrocil bo znow inaczej go czuje tak jakby byl na boku..jak on to robi, przeciez juz wogole tma miejsca niema:)
Brzuch twardy jak niewiem, dzisiaj czulam lekkie pobolewanie w podbrzuszu rano i taka cicha nadzieje, ze moze sie zaczyna...ale niestety..
Caly czas jestem aktywna, chodze po schodach, krzatam sie po domu, maluje sciany, wczoraj kladlismy z mezem fototapete ktora okazala sie porazka bo kolory sie roznia ;/ ehh
a mnie nic nie bierze..jeszcze tydzien do terminu..Nic tylko czekac..
Dzisiaj przyjezdza szwagier montowac nam szafe w pokoju wiec jeszcze troche pracy a mnie sprzatania czeka..Nastawialm pranie, zaraz zabieram sie za obiad....
Dajcie znac co tam u Was :) Pozdrawiam!!