do dupy z tą kasą... też mamy tyle wydatków ale jakoś nie tracę nadzieji... chciałam z nią zostać chociaż rok i może wtedy pójdę do pracy... a gdzie te czasy jak nasze mamy siedziały z nami do podstawówki (np. moja...), nic nie przegapiła z mojego dzieciństwa... nic nie straciła... a ja się czuje jakby mi coś miało umkąć z życia Gosi i bardzo bardzo mi żal jak pomyślę o pracy. z drugiej strony chcialabym zeby miała wszystko i nie brakowało jej niczego...
chyba właśnie ma skok rozwojowy bo marudna jest, budzi się co chwile... no albo te żeby o których się tyle mówi i których nie ma wciąż :D