Oj jak źle mi się czyta wasze posty.... Ja się przez święta obżarłam jak prosię conajmniej i jeszcze w lodówce rzeczy tonę do zjedzenia jest :/ Ale nastrój świąteczny miałam taki, że spokojnie na chlebie i wodzie bym przetrwała - zawsze jak są problemy to przestaje jeść. A życie to mnie ostatnio nie oszczędza. :(
W każdym razie, szafa w końcu doszła, przewijak dojdzie za tydzień, dziś mam ostatnie zajęcia w szkole rodzenia, pokój wymaga po prostu ostrego posprzątania i poskładania rzeczy, które dalej w torbach a ja stoje od wczoraj przy żelazku i jutro planuje spakować torby do szpitala. Mały fika i fika non stop, chodzi spać coraz później - koło drugiej w nocy, a jak jestem glodna to dopiero się rusza jak wariat więc jak któraś z was pisała, że właśnie wtedy siedzi dziecko cicho to nieprawda ;) Brzuch mam dość mały już, nie rośnie tak szalenie - wrzucę potem zdjęcie a mały ma coraz mniej miejsca i często kopie mnie między żebrami a teraz nawet jak przyłoże rekę nad pępek to czuje jego tętno :) O wiele szybsze niż moje - widać plecki ma przytulone do mojego brzucha ;)
Z problemów zdrowotnych - wszystko ok, mały zdrowy na usg pokazał ostatnio buzię - taki kościotrupek :D A matka męczy się dalej z osemkami, które chyba jednak wyrwę przed porodem - cieżko coś brać teraz jak puchnie policzek :(
Wracam do prasowania :)