no, ale co jesli wyjdzie, ze tak. bedzie z zespolem downa. co? aborcja? czy zestresowanie matki do samego konca?
bez sensu po prostu
ale. to moja druga ciaza. w pierwszej oczywiscie bez zastanowienia pobieglam na badanie przeziernosci i kosci nosowej, mimo, ze jestem mloda (24l). teraz... zastanowilam sie. po co wlasciwie to badanie? co jesli wyjdzie, ze jest duze prawdopodobienstwo, ze moje dziecko bedzie mialo zespol downa?
co, pytam?
usune? po to jest to badanie? zeby podjac taka decyzje? czy raczej po to zeby zestresowac matke na caly okres ciazy?
bo przeciez nie leczy sie tego.
wiec albo w jedna albo w druga. tak czy siak bezsensu. choc pewnie dla niejednej bylaby to inf podejmujaca jednoznaczna decyzje...
co sadzicie o moich przemysleniach?