odrealniony i w ogóle ta Miko..brrr..sztuczna okropnie, ale co tam, dla brzuszastych w sam raz filmik, jako relaks, aczkolwiek łzawy wcale nie był ani nic takiego. No i poza tym zaliczone nachosy, pepsi (0,75l - ledwo zdążyłam przez nią na siusiu po filmie..), kawka capuccino i sałatka. generalnie cała otoczka była fajniejsza niz film. Ogólnie wypad uważam za udany, a wszyscy w kinie na mój widok usmiechali się przyjacielsko i ze zrozumieniem , bo tak generalnie to sama na żadnym filmie nie byłam juz od kilku lat i nie wiedzialam, jak to wypadnie, ale spoko ( nawiasem mówiąc na ten seans przyszlo 6 osób, hehe). No to teraz jeszcze zostala mi kosmetyczka i okienka :))) A za oknem zima, no coś niesamowitego.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 8 z 8.
no no mam wrażenie, że Myszorek był bardziej najeść się niż zobaczyć film :) ale to bardzo dobrze, że udało Ci się wybrać tak odważnie no prawie samej do kina ;) dobrze, że ludzie reagują na kobietki w ciąży uśmiechem i zrozumienie...
Trzymaj się mocno :) pozdrówka
p.s. Twój plan kosmetyczka - super, ale mycie okien mnie rozkłada na łopatki :) dobrze, że masz tyle siły bo ja ledwo co zipię idąc do samej kuchni sapię jak lokomotywa a co dopiero gdybym miała umyć okna.
Inka, Ty to mnie przejrzałaś...no bo jak tu iść do kina po same nachosy i wyjść...głupio by wyglądalo, a filmik to rzeczywiście pretekst, hihi, dobra jesteś.
A z okienkami spokojnie, po jednym, powolutku, no nie będę śmigac po parapecie przecież, z zewnątrz poproszę mojego M..., chociaz moja mama tez dostala prawie palpitacji, jak o tym uslyszała i juz ma plan mi to zrobić, chociaż przylatuje dopiero w sobotę z USA..pewnie mi nic nie da zrobić, chociaż jak pojedzie potem do siebie, a mieszka 200 km od nas, to nic nie zobaczy, ha.
no tak mamy są the best! moja mama jak byłam w ciąży z Kubą to przyjechała umyć mi okna i posprzatac boakurat to był okres przedświąteczny. Firanek nie powiesiła bo ja sama nie wiedzialam które by lepiej wyglądały :) i powiedziałam, że jak Michał wróci do domu to powiesi. Tylko, że jak tylko zamknełam drzwi za mamą to pierwsze co to cyk krzesełk, cyk firanki, cyk wybór, cyk ja na krzesełko i zaczęłam wieszać. ale byłam happy jak zrobiłam sobie sama! :) jak tylko Michał wrócił do domu to pierwsze pytanie było "chyba nie myłaś i nie wieszałas sama?" a ja oczywiście w zaparte "ale skąd kochanie mama wszystko zrobiła" :) dopiero rok temu się przyznałam! Pioruny w oczach mieli jak diabli, ale co tam było minęło. hi hi taka podstępna ze mnie bestia :)