• żądna wiedzy
• pomocna
• aktywistka
• blogerka
• dokumentalistka
• doświadczona

• Profil
• Blog
• Galeria

Jesteśmy już razem...

nula22 | 2009-12-06 13:05

Komentarze: 10

Mam teraz chwilkęczasu więc napisze wam o moim porodzie. Tak więc jak wcześniej pisałam termin minął a tu nic. 29 listopada ( niedziela ) miałam się zgłosić do szpitala bo mijał tydzień po terminie. Więc rano o 9 zawieżliśmy Michałka do babci i pojechaliśmy z mężem do szpitala. Była piękna pogoda. Powiedziałam mojemu że fajnie by było dzisiaj urodzić. Tak bardzo nie chciałam leżeć w tym szpitalu i czekać. Podłączyli mi ktg. Gdy położna skończyła z papierkami stwierdziła że miałam dwa buliki i spytała czy tego nie czułam. Coś tam czułam ale miałam tak od 2 tyg. Potem zbadała mnie moja gin. bo akurat miała dyżur. Mówi- " rozwarcie na 3 palce, wody płodowe na wierzchu, akcja skurczowa jest, dzisiaj rodzimy." To było najlepsze co mogłam usłyszeć. O 11.15 podłączyli mi kroplówkę. O 12 miałam rozwarcie na 4 palce. Położna pokazała jak mam się ruszać na piłce i jak oddychać z pomocą męża. Poszłam pod prysznic mogłabym tam stać godzine. O 13;30 poszłam na badanie a po badaniu znów miałm iść pod prysznic. Na badaniu ginka stwierdziła że rozwarcie jest na 8 palców przebija wody i zaraz rodzimy. Nie zdążyła przebić. Wody same chlusneły oblewając jej całe spodnie. Pomasowała mi szyjke. Na sali porodowej miałam jeszcze trzy skurcze( okropny ból) i zaczęły się parte. Miałam świetną położną która wiedziała że nie chcem być nacinana. Podcza drugiego skurczu wyparłam główkę a przy następnym reszte ciałka mojej córci. Mąż dzielnie mi pomagał. Mała ważyła 3100 kg i miała 53cm. Sliczna niunia. Mąż przecioł pempowine.