Robiłam przeciwciała 18.08 (piątek) w DIAGNOSTYCE. Potrzebne mi były do ginekologa na poniedziałek. Zawsze kiedy robię badania, na stronie internetowej są widoczne wieczorem już wyniki. Tak miało być też wtedy. Nawet mi powiedziano żeby obejrzeć sobie wieczorem w internecie. Wystarczyłoby mi żebym wiedziała ile tych przeciwciał jest. Nie musiałam czekać na oryginalne papierowe wyniki. Wyników nie było. Zadzwoniłam w sobotę do nich i mówię czy jakoś nie mogę podjechać do większego oddziału albo coś, że te wyniki są mi potrzebne na 9 rano do Katowic. "To proszę podjechać o 7 rano w poniedziałek to wydrukujemy". Pojechałam.
I co? I kur.. wyników nie było! I nagle się baby obudziły i mi mówią "Aaa.. oni mają 2 dni robocze na to"
I co teraz?? Wizytę odwołałam.
Koło południa dostaję telefon: Musi Pani przyjechać oddać krew, bo trzeba więcej. No żesz jprdl.. Jadę w takim razie na drugi dzień (wtorek)
Wchodzę do punktu pobrań- dup. 20 ludzi. Nie ma gdzie usiąść. Wychodzę.
Wracam za godzinę- dup. 20 ludzi. Co tu się robi? Nikt nie pracuje? Ale myślę UJ. Będę walczyć. I stoję, i stoję, nikt nie jest łaskaw przepuścić. Byłam jeszcze z Lenką. I do tego te skurcze cholerne mnie dopadły i myślałam, że tam padnę. Pierwszy raz w życiu poczułam jak to źle jak nikt nie przepuści kobiety w ciąży. Oczywiście na przepuszczenie w kolejce w Auchan nigdy nie liczę..
Wyszłam. Dzwonię do nich co mam zrobić, że jestem na zewnątrz, że nie daję rady, że jestem drugi raz. To zamiast idiotki kazać mi wejść bez kolejki, to mi powiedziała, że mam sobie przyjechać na 11:30. No k....
Przyjechałam 3 raz. Siedziałam 25minut zanim wypełnili papiery. Okazało się, że nie brakło im krwi tylko 'pewnie to narasta' i potrzebują do kontroli. Super. Tym bardziej nerwy, bo powinnam być skontrolować to u ginekologa albo w szpitalu, a nic szczegółowo nie wiem wrrrrr...!
No i dziś piątek. Mija tydzień od pierwszego pobrania. Dzwonię do Pszczyny do punktu pobrań. Nie ma wyników. Może będą wieczorem na stronie.
Dzwonię do Katowic, bo tam mieli przesyłać próbki. Oni mi mówią, że ostatnie wyniki co oni mają to z 18. ale lipca! Ale pytam mimo to, czy jest opcja, że chociaż te próbki dostali. No kurcze chociaż te pierwsze. NIE! Nie dostali żadnych próbek. I ogłupiałam. Udało mi się dowiedzieć, że DIAGNOSTYKA próbki z Pszczyny przesyła do Bielska, z Bielska do Dąbrowy, a jak im coś nie pasuje (są przeciwciała) to przesyłają do Katowic. I może dziś dojdą do Katowic próbki.
Kurwica poziom max.
Dzwonię do Bielska do laboratorium. Nie ma wyników. Mam czekać, bo to jest przedłużony termin realizacji- do 7 dni. Do 7 dni od 22.08.
Tylko, że do tego czasu to oni mogą sobie wsadzić te wyniki! Wtedy to ja będę musieć mieć już nowe- świeże wyniki.
Gratuluję DIAGNOSTYCE tego jak pięknie informują pacjentów. Gdybym wiedziała, że nie będę mieć tych wyników na tamten poniedziałek, pojechałabym do Katowic te badania zrobić.
________________________________
1.Dlaczego nie pojechałam do Katowic od razu? Bo mam tam 40-50km.
Do tego potrzebne byłoby mi skierowanie od mojego ginekologa, też z Katowic.
2. Badanie robiłam na własny koszt, bo tak sobie wymyślili nie wiadomo z jakiej racji, że kontrola przeciwciał na koszt własny, a nie na NFZ.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 7 z 7.
Jeśli tylko masz siły, to złóż skargę i żadaj badań na ich koszt. To nie powinno mieć miejsca.