Pozdrawiamy, współczuje tej cesarki i wszystkich komplikacji, jak to czytam to widze ze u mnie był luzik. Ale będzie dobrze :)
Czuję się stara. Ze względu na wiek ciążowy.
Nie liczę już kolejnych dni i tygodnie mylą mi się, kiedy u ginekologa położna spyta który tydzień. Ale jak już sobie zdam sprawę ile czasu minęło, to mam zdziwko..Jak to zleciało..
Już niedługo będę mieć swojego dziecia. Oczywiście nie wyobrażam sobie jak Lenka i Olek będą się zachowywać po naszym powrocie do domu. Z Olkiem było dobrze, bo Lenia bardzo czekała na dzidziusia i po 2 dniach małej zazdrości poczuła potrzebę sprawowania nad nim opieki. Ale teraz jak widzę tego szaleńca Olka.., jaki jest złośliwy czasem, jak pyskuje NIE i NIE to się obawiam. Niby ładnie oglądali dzidziusie ze mną (600 gram szczęścia), ba! nawet porody w telewizji, zobaczyliśmy wszystkie dostępne w internecie odcinki, zawsze byli zainteresowani i pytali o dzidziusie, wszystkie rurki itp. Ten program (600..) pomoże im zrozumieć i mi wytłumaczyć dlaczego będę z Kamilkiem w szpitalu jeszcze dość długo po porodzie.
Nie umiem się teraz doprosić żeby zachowywali się cicho, ale mam nadzieję, że jak będą słyszeć płacz Kamilka w domu, to się trochę bardziej ogarną ;)
Olek (2 lata, wcześniak) zapytany gdzie jest Kamilek, wskazuje na brzuszek. Czasem pocałuje brzuszek, albo zagląda w pępek doszukując się go :)
Lenka twierdzi, że Kamilek kopie, nawet jak jej nie kopie ;)
Pewnego wieczora przy zasypianiu kiedy przytuliłam Bartka, Kamil kopał go w plecy. Myślałam, że B nic nie czuje, ale w pewnym momencie z zaskoczeniem i mini oburzeniem powiedział "on mnie kopie". Długo to nie trwało, bo po 5 minutach wywaliłam B z łóżka (zabierał za dużo miejsca haha)
Strach przed cc? Raczej nie. Wiem co mnie czeka. Jestem świadoma. Planuję sobie poradzić z bólem, chociaż czuję, że po porodzie puszczą mi hormony i łezki w pewnym momencie polecą. Zakładam, że ból może być bardzo ciężki i będę znowu mieć wrażenie, że przez niego nie przejdę. Będę kogoś potrzebować. Mam jednak nadzieję, że tym razem będzie lepiej. Gorzej być nie może. Znam wroga. Bo ból przy wstawaniu po cc jest wrogiem. Do którego mam szacunek, bo to największy mój przeciwnik w życiu. Dużo bólu przeżyłam, ale to jest najgorsze co mnie spotkało i nigdy nie chciałabym być szyta po wypadku. Poza tym wiem, że trzeba to przejść.
Czasem, choć teraz rzadko, nie czuję się ciążowo, np. tak jak teraz kiedy to piszę. Jestem zmęczona siedzeniem, ale nic mnie nie boli i myślę tu o moich biednych pleckach, męczonych przez przepowiadające. I jak sobie tak pomyślę to zastanawiam się jak ja mam rodzić. Zwłaszcza, że dzidzio w tym momencie się nie rusza. Mam wrażenie, że nikogo tam nie ma. Tak Kamilku. Zdaję sobie sprawę, że zaraz zasadzisz mi takiego kopa w żebra, że zapamiętam, że tam jesteś :)
Synek śni mi się jako brunet, przystojniak, wiadomo :D Z ciemno brązowymi oczkami. Na cuda nie liczę.. W mojej rodzinie niebieskie oczy są bardzo często. Moi rodzice mają zielone i niebieskie oczy, dwie babcie ze strony mamy niebieskie, babcia ze strony taty też, moje 2 z 3 sióstr, ja i moja 2 dzieci. B ma zielone, ale chyba nie ma szans się z nimi przebić :D
Wyprawka? Brak. Oczywiście Bartuś lubi wszystko na ostatnią chwilę robić i tak też jak sam mówił, że kupimy w tym miesiącu, to już zmienił zdanie i chce kupić połowę. I nie. Nie kupuję. Bo nie wiem co mam na tę połowę wybrać. Czego nie kupić? Już i tak odłożyłam rzeczy które można kupić po urodzeniu na po urodzeniu, a teraz co mam odłożyć? Majtki poporodowe, czy maść do smarowania pupy? Podziękuję. Dziś kupiłam kapcie za 4zł w Auchan haahha. Pójdą do wywalenia jak nic po powrocie do domu.
Zajęłam się szyciem dla dzieci. Kołderki itp. z bawełny i minky, tak teraz popularne. Zaczęły się zamówienia.
Spiszę jeszcze jakie mamy plany.
W piątek jadę zrobić przeciwciała (morfologię też). Wyjdą ilościowo tak jak teraz cały czas (8) to nic się nie dzieje. Wyjdą mniejsze lub większe- jadę w ten sam dzień na szpital, mam się nawet nie zgłaszać na wizytę. Wyniki będą we wtorek, ale kiedy po nie pojadę to nie wiem. Troszkę mam daleko. Wizyta u ginekologa w piątek za tydzień (29.09).
Najpóźniej do szpitala ginekolog chce mnie skierować końcem października, gdyby było wszystko dobrze, w celu obserwacji- niech tamci lekarze zadecydują kiedy cięcie (termin na 13.11).
Z drugiej strony jeśli wcześniej dziecko na USG nabierze 3kg masy, to wtedy też zbieram się do szpitala.
Mam nadzieję, że do 13 października będę w szpitalu. Nie będę się czuć bezpiecznie jeśli wyciągną bobasa później niż Olka, przy którym potem było bardzo ciężko zbić bilirubinę.
Podsumowując: ta ciąża przebiegła mi najlepiej ze wszystkich, chociaż przepowiadające były i są nie do zniesienia. Prawdopodobnie to moja ostatnia ciąża. Ani razu nie zwymiotowałam, nudności można było policzyć na palcach jednej ręki. Teraz najchętniej kulałabym się z miejsca na miejsce. Chodzę jak kaczucha :D (nie w miejscach publicznych) Ostatnio mam wrażenie, jakby K. miał główkę w moim kanale rodnym hahah
Pozdrawiam Was!