Tak...ciągle coś nie chcę się żalić ale mam dość...Moje najwspanialsze dzieco ma ciągle pod górkę....Ostatnio nic tylko po lekarzach biegamy :( Wymiękam...zaczęło się od naczyniaka, poźniej dysplazja st. biodrowego, następnie miesięczna batalia z brzuszekiem płacz niemiłosierny i ostatnio ja chora oczywiście mała się zaraziła niby nic bo tylko katar ale w natłoku problemów zwykły katar to dla mnie tragedia...tak mi jej szkoda....ciagle musi cierpiec...nie sprawiedliwość na świecie jest straszna....nie dość że tyle się o nią staraliśmy poźniej cud że donoszona pozniej ta cc to teraz cierpi i cierpi....mam dość czasem. Tak ją kocham i tak chcę dla niej zdrowia nic poza tym zddrowia....poza tym coś w nia od 3 dni wstąpiło jak była grzeczna tak tylko teraz rece i to musi byc noszona nie mozna usiasc bo krzyk...no i w nocy ma dzien a w dzien ( pół dnia) ma noc.
Ale troche pozytywów :) Jest śliczna rośnie i daje tyyyyle radości!!!
Pozdrawiam Monika :) :*
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 9 z 9.
cierpliwości i siły życzę, Sasetka.
Zdrówka dla was kochana. Oby się już skończyły wasze kłopoty zdrowotne. Wiem że potrafią podciąć skrzydła. Też pierwszy rok to były u nas same problemy zdrowotne. Ale dzięki Bogu Dorka ze wszystkiego wyszła j mam wielką nadzieję, że u was też wszystko się pięknie ułoży :* trzymaj się bądź dzielna i główka do góry!