2011-10-26 20:06
|
czy Wasi rodzice bądz teście też tak mają??
że jak zobaczą że dziecko ma na czole guza czy plaster to jejku przeżywają tak strasznie??!
mi się zdaje że myślą że małego nie pilnuję;/ ale co zrobię jak on mnie nie słucha??!:( ma w nosie że mówię nie wolno!!!
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
ale teście to zaraz co a gdzie???
rozumiem że się martwią...
ale mają 2kę dzieci....mój mąż to wiecznie coś se robił jak był mały!! 3razy szyta głowa1 raz szyty język! itp.
Nikt nigdy nie miał do mnie pretensji, że dziecko nabiło sobie guza. Za to jeśli porządnie się uderzy to sama to przeżywam jak mrówka okres ;)
Nie stosujesz kar??
mówię nie to nie i już!
może tupac nogami krzyczeć i tak danej rzeczy nie dam i tyle...
ale jak idziemy do dziadków to dają wszystko....nawet jak wkłada wtyczkę do gniazdka to....mówią"Kubuś nie"...ale nie zabiora Go....tylko dalej se robi swoje...no bo by przecież płakał.....
wkurza mnie to!!!
Jak mój syn miał trzydniówkę to wylądował w szpitalu ponieważ w chwili kiedy pojawiła się temperatura moja mama się nim zajmowała! byłam wściekła bo on wcale nie musiał leżeć w szpitalu tylko ona tak nakręciła lekarza, że dla świętego spokoju go zostawił na oddziale. Trzymał go tam przez tydzień na prośbę mojej mamy - tak na wszelki wypadek.
Jeśli mały krzywo stanie albo się przewróci to ona mówi że ma problemy neurologiczne. Już dwa razy zapłaciła za wizytę u neurologa i zmusiła nas abyśmy pojechali.
Takich historii mam tysiące i jest to potwornie męczące. Ostatnio wręcz unikamy mojej mamy. Całe szczęscie niedługo będziemy na swoim a wtedy będzie trochę spokoju.
Wracając do Twojego pytania to gdyby mały nabił sobie guza przy mojej mamie albo zadrapał się to prawdopodobnie musiałaby karetka przyjechać. Ostatnio jak się przewrócił to obserwowała go czy nie ma wstrząsu mózgu i chciała abyśmy na wszelki wypadek podjechali do szpitala ale wybiłam jej to na szczęście z głowy.
ja jestem konsekwentna!
mówię nie to nie i już!
może tupac nogami krzyczeć i tak danej rzeczy nie dam i tyle...
ale jak idziemy do dziadków to dają wszystko....nawet jak wkłada wtyczkę do gniazdka to....mówią"Kubuś nie"...ale nie zabiora Go....tylko dalej se robi swoje...no bo by przecież płakał.....
wkurza mnie to!!!
Tak to jest z tymi dziadkami :/ Musisz ich stawiać jakoś do pionu, bo Ci malucha rozpuszczą... między innymi dlatego na razie nie chcę wracać do pracy, choć powinnam. Moja mama to złota kobieta, ale Misiek włazi jej na głowę bez problemu.
mówię nie to nie i już!
może tupac nogami krzyczeć i tak danej rzeczy nie dam i tyle...
ale jak idziemy do dziadków to dają wszystko....nawet jak wkłada wtyczkę do gniazdka to....mówią"Kubuś nie"...ale nie zabiora Go....tylko dalej se robi swoje...no bo by przecież płakał.....
wkurza mnie to!!!