W końcu się doczekałam... w piątek byłam na wizycie u swojego gina i powiedział, ze jest rozwarcie na 3 cm i że dzisiaj urodzę....Dał mi skierowanie na położniczy i około 17 - stej poszłam z mężem do szpitala. Skurczy zero, myślałam, ze mnie potrzymaja przez weekend na oddziale, a w poniedziałek będę miała wywoływany poród. W szpitalu zamiast na oddział od razu na porodówkę...czekamy 2 godziny, a skurczy wciąż brak, rozwarcie 4cm. W końcu położna dała mi piłkę, zeby sobie trochę poskakać....no i zaczęło się Ogólnie 2 godziny od tych słabych do mocnych skurczy, potem przebiła mi pęcherz płodowy, ogólnie nastąpiły 3 MOCNE parcia i mój synuś Wiktorek znalazł się na świecie:):):) Obyło się bez wywoływania, ale fakt, ze mały urodził się równo tydzień po terminie i skóre miał suchuteńką, ze szok. Poza tym dłuuugi facet - 60 cm wzrostu, 3840 gram i 10 pkt Apgar:0 Urodziłam 17 - stego w piątek o 21 -50 minut:) Oj jak się cieszę, ze malutki jest zdrowy, a ja już jestem po wszystkim!!!!!!!
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 19.
Gratulacje!!! No to kochana musiałaś zajść wcześniej niż wynika z OM, bo skóra wskazuje na przenoszoną ciążę. Dobrze, że nie wywoływali i sama dałaś radę:) I 3 parcia tylko? Silna kobieta z Ciebie:) A synuś całkiem duży:) Jeszcze raz gratuluje, świetny macie prezent na gwiazdkę:)