haha, no może nie co tydzien :D Był baaaaardzo wilelki, ale w wyobraźni wyglądało to jeszcze gorzej. Idąc tam nie sądziłam, że to przeżyje i wróce do domu w całości :D.. Ból paralizował i odbierał świadomośc, ale jednocześnie było to tak niezwykłe przeżycie, ze nie mam słów.. Ten cały bol skurczów (a miałam też krzyzowy) był warty tej małej istotki, która nagle się pojawiła przy mojej piersi
Czy ból porodowy był większy czy mniejszy niż się spodziewałyście? Chciałam skonfrontować wasze wyobrażenia z rzeczywistością.
Tak - był większy, myślałam,że mam większą odporność na ból
Nie - był mniejszy, mogę rodzić co tydzień :)
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 9 z 9.
Nie wiem co zaznaczyc,jest to bol naprawde nie do opisania.Moj prog wytrzymalosci bolowej uwazam za dosc wysoki,i spodziewalam sie ze bedzie masakrycznie bolalo,i tak bylo ale podczas porodu nie pomyslalam ze ''to moje jedyne dziecko'' ze za hu.. nie urodze drugi raz,i nadal wolalabym sn niz cc wiec chyba nie bylo tak zle,zreszta o bolu szybko sie zapomina.
Powiem tak. Spodziewałam się bólu niewyobrażalnego. Przed porodem srałam ze strachu. Moje obawy tylko sie potwierdziły. Ból porodu był rodem z koszmaru, nawet wiekszy niż sobie mogłam wyobrazić, ale ja jednak byłam na to nastawiona. Długo po porodzie nie chciałam myślec o kolejnej ciaży. Ale w końcu jednak zdecydowałam się na dziecko, pomimo tego, że wiem co mnie czeka, gdy przyjdzie je urodzić. Jednak w perspektywie wieczności, uważam, że w ten jeden dzień można sobie "poumierać" z bólu :).
Też tak sobie to tłumaczę w mojej główce, że to przecież maksymalnie jeden dzień maksymalnego bólu i przecież nie jest on jednostajny i między skurczami jest chwilka ulgi.
. najgorsze u mnie w porodzie bylo to ze mialam bole parte a przec nie moglam bo mala sie zle w kanal wstwaila ... zanim sie wszytsko unormowalo wsensie mala dobrze w kanal wstawila to byly najgorsze chwile w moim zyciu parte a nie moge przec myslalam ze umre. za to jak juz moglam przec to nie bylo tak zle myslalam ze bedzie gorzej :) tak samo z pierwszymi bolami :)
kamila, miałam tak samo!
tak właśnie..tylko pod koniec bolała jak nigdy w życiu, ale jakies pół godziny to było...da się przeżyć :)
szczerze myślałam, że będzie gorzej :) fakt faktem napier... jak nie nic nigdy ;P ale przy wsparciu mojego P który rozmasowywał mi plecy ( bóle krzyżowe;/) i wspierał przez cały poród, dzięki temu że nie musiałam leżeć odłogiem i znosić skurczy na leżąco tylko siedziałam na piłce, chodziłam pod prysznic itd. było to do przetrwania ;). a jakie szczęscie i duma jak już się uda! :). tylko kolejne 2 dni miałam lekką załamkę, ale to dlatego że straciłam sporo krwi i hemoglobina spadła mi do 8 ;/ nie mogłam się podnieść z łóżka bo ciemno mi się przed oczami robiło, do tego leciało ze mnie jak nie wiem co i nacięcie bolało.. ale potem już było tylko lepiej :) teraz miesiąc po myślę, że kiedyś za klika lat zdecyduję się na kolejne i będę chciała rodzić naturalnie ;)).
Bol byl wielki, nie da sie tego wyobrazic przedtem, ale nie mama zadnej traumy po tym, to bylo tylko pare godzin- da sie wytrzymac:)