Jestem ciekawa jak jest u Was? Czy Wasze dzieci zostały ochrzczone lub zamierzacie je ochrzcić? A jeśli nie to z jakich powodów? Jestem ciekawa ponieważ ja nie jestem osobą wierzącą, mój facet też nie, więc nie wyobrażam sobie ze nagle idę do kościoła ochrzcić swoje dziecko "bo tak trzeba". Po pierwsze dlatego że tak jak już napisałam nie chodzę do kościoła, nie wyznaje wiary, więc trochę nie w porządku byłoby nagle pójść tam i ochrzcić swoje dziecko. Po drugie z szacunku do ludzi którzy te wiarę wyznają. Dlatego my nie chrzcimy dziecka. Zastanawiam się tylko czy będą tego jakieś konsekwencje np w szkole czy w innych sytuacjach? Ogólnie to uważam że człowiek sam powinien podjąć decyzje czy chce zostać ochrzczony. Dlatego jeśli moja córka podrośnie i wyrazi taką chęć to proszę bardzo.
Odpowiedzi
Do aczkolwiek - uważam, że jeśli jest się osobą niewierzącą to nie powinno się również obchodzić Świąt katolickich tylko dlatego, że są rozpowrzechnione.To tak jakby ciągle stać w otwartych dzwiach i ani wejśc ani wyjść.Bo jak potem wytłumaczyć dziecku, że nie chodzi się do Kościoła, nie praktykuje wiary, ale dwa rzy w roku można to nagiąć, bo Święta są popularne i wszystcy je obchodzą? A co z ich aspektem duchowym? Nie można skupić się na choince, prezentach czy jedzeniu zapominając o znaczeniu tego czasu. Niestety jak dla mnie to zalatuje obłudą.Dlatego uważam, że każdy - wierzący czy nie, katolik czy protestant - powinien pozostać wierny swoim zasadom, bez naciągania ich dla własnej wygody.
Wiadomo, że to temat rzeka ale pewne rzeczy są proste jak drut - nie wierzę, nie prakykuję ani nie popieram - to nie chrzczę dziecka i wychowuję je według własnych norm, bo mam do tego pełne prawo.I nie pokazuję mu, że można nie wierzyć, ale obchodzić.
Ale jeśli wierzę i chcę by należało do tej społeczności, to je do niej wprowadzam - czyli chrzczę potomka i uczę norm popieranych przez moją religię.Bo do tego tez mam prawo.Wybór jest prosty:)
maga, absolutnie nie uważam, że to normalne. Taki po prostu jest stan rzeczy.
A po drugie. Skoro ja nie jestem wierząca, ale moi rodzice owszem i zależy im na tym, żeby spędzić ze mną święta, bo to dla nich bardzo ważne, to nie wiem, czy mogę sobie powiedzieć "co mnie to obchodzi". Obchodzi mnie. Mogę nie iść z nimi do kościoła, ale nie chcę im odmawiać tego czasu ze mną, żeby cała rodzina była razem. Co więcej, mogę nawet im w tym kościele towarzyszyć. Jak ktoś Cię zaprosi na ślub kościelny, chrzciny, czy pogrzeb, to nie idziesz, bo jesteś niewierząca?
Teraz chodzę na nabożeństwa do KEA, ale moje dziecko na pewno nie raz będzie uczestniczyć w mszach w KRK. Nie widzę tu obłudy i rozdwojenia jaźni. Gdybym do kościoła nie chodziła w ogóle, to też nie znaczy, że moje dziecko nie mogłoby uczestniczyć w życiu religijnym swoich dziadków. Zwłaszcza, że cała moja rodzina i rodzina męża to praktykujący katolicy.
A obłudą właśnie zalatuje mi obchodzenie świąt w opisany przez Ciebie sposób przez katolików właśnie (czy ogólnie przez chrześcijan). Mam takie przykłady w mojej wierzącej-praktykującej rodzinie. I to ja jestem kosmitką, bo dla mnie Wielki Piątek to nie jest czas na gotowanie i porządki...
Jak dziecko bardzie w szkole i innne dzieci beda szly do komuni bedzie strasaznie zle sieczulo.
Pozatym pozniej jak spotka druga polowke i bedzie druga pololowa chciala slub koscielny pomysl dorosla osoba do chrztu,
Pozatym ja wierze w wiare i dziecko ochrze choc nadgorliwa nie jestem bo to tez po trochu jest biznes. Ale w wierze ochrzne i w to wierze. Jak ochrzcisz krzywdy dziecku nie zrobisz a mozesz uchronic dziecko od przykrosci.