Mam tu swoje konto na 40-stce, ale założyłam inne, żeby akurat o to Was zapytać. Nie chcę na swoim profilu poruszać takiego tematu. Już nie raz mi pomogłyście.
Wczoraj mój mąż pojechał odebrać auto od mechanika na 19, okazało się, że ten jeszcze nie skończył, więc mąż został, coś mu tam pomógł, napisał mi tylko, że zejdzie dłużej niż myślał, mechanik robi, aż takie nadgodziny, ale na bank przyprowadzi samochód. Wrócił o 23, bez auta, nie odzywał się, stwierdził, że facet jednak nie zdążył.
Poszłam do pokoju naszego synka, uśpić go, bo wchodził tak głośno, że go obudził. Kiedy wróciłam mąż już leżał w łóżku, zobaczyłam, że ma łzy w oczach. Przytulił mnie tylko mocno i poszedł spać. Nie miałam odwagi spytać go co się stało. Rano praktycznie w ogóle nie odzywaliśmy się do siebie.
Co o tym myślicie? Czy ja przesadzam i wyolbrzymiam?
Myślicie, że jego zachowanie świadczy o tym, że coś mogło się wczoraj wydarzyć, że mógł mnie zdradzić?
Odpowiedzi
a dziś od rana smsy, że kocha, jak dzień mija, o małego się wypytuje, ile pospał i w ogóle, jak nigdy...