Wybuchło między nami. Powiedzieliśmy sobie mnóstwo chamskich rzeczy. Ja mam żal. On ma żal... Ja potrzebę przytulenia i rozmowy. On ciszy i separacji. I tak mamy ciche dni przerywane odburkiwaniem. Ja staram się zrobić coś miłego - np. ugotuje coś smacznego. On właśnie skręca szafę, a wcześniej przyniósł mi arbuza. No i zastanawiam się co tu począć. Bo wcześniej usłyszałam, że nasz związek to porażka i w ogóle do siebie nie pasujemy. I sobie myślę... Czy jest szansa, że dojdziemy do porozumienia?? Czy jest na to jakiś sposób? Póki co stanęło na tym, że rozmijamy się w potrzebach, bo ja strasznie 'zmamusiałam'. Oberwało mi się za brak koleżanek i namiażdżanie o spędzanie razem wiecej czasu. Ja wypomniałąm siedzenie po 15 godzin w pracy i zero zainteresowania moimi potrzebami. Ehh... Miałyście podobną sytuację? Jak się skończyło? Co robicie, żeby takich scysji uniknąć?
Odpowiedzi
1. milczenie |
2. rozmowa |
3. wyprowadzka |
4. inne - co? |
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 7 z 7.
Oj znam to.. Czesto sie z meżem kłucimy i lecą różne bardzo nie miłe słowa... ;( a ile już słyszał ode mnie żeby brał manatki i spadał.<ale jak sie spakował to leciałam za mim. > I że jest idiotą.. Biedny ten mój mąż.. Nie wiem jak on mną wytrzymuje.
Pomio tego zawsze sie dogadujemy bo jeden za drugim by w ogień skoczył..
kochana....nikt nikogo nie pobił, nie zdradził...padły słowa w nerwach...nawet najgorsze padją w nerwach i nie z serca a ze złości....po prostu idz pogadaj. im szyciej tym lepiej. nie nalezy za dlugo zwlekac bo czlowiek szybko coraz wyzszy mur buduje i potem ciezej go zburzyc. A najbardziej boli obojetnosc gdy sie kogos kocha. "spieszmy się kochac ludzi"....:) na bank siebie kochacie, bo Ty dla niego starasz sie nadrobic jedzeniem, a on pracą dla Was...a te żale wylewane są do omowienia...musicie oboje cos dla siebie zmienic
u mnie skonczylo sie jak skonczylo.... wspolczuje i to doslownie
bo to jest tak jak czlowiek dluzszy czas dusi cos w sobie a potem chwila, nerwy i klotnia gotowa.Tylko rozmowa,spokojna..my tez sie nieraz poklocimy o glupote.;ale staram sie rozmawiac,do tego stopnia az sie nie zrozumiemy. czasem sa przerwy w rozmowie,by znow sie nie zdenerwowac.Ale vklotnie sa potrzebne bou macniaja zwiazek, trzeba sie umiec poklocic.a potem czule godzic. Nie sadze ze sie niekochacie. bo widac ze sie kochacie skoro kazde zwas probuje nadrobic". Nic wiecej tylko siasc i rozmaiwaci wyjasniac na bierzaco.
A w ciazy wiele rzeczy sie zmienia i priorytety. Kobiety to najbardziej odczuwaja.. faceci troche inaczej oni poki sami nie doswiadcza tacierzynstwa to ciezko im to zrozumiec.
gdy urodzil nam sie syn i zamieszkalismy razem to przechodzilismy wielki kryzys. ja chcalam zeby byl wiecej z nami w domu,zeby mie przytulal kochal jak przed ciaza a on chial swietego spokoju..bylo juz tak zle ze chcielismy odwolac slb cywilny. Ja chcialam rozmawiac a on nie. w koncu gdy szykowal sie do pracy w placzu powiedialam mu zeby mi pojechacl do bankomatu wieksza gotowke wyciagnal bo wracam z malym do polski bo to nie ma sensu. i wtedy go ruszylo. powiedzialam zeby pozegnal sie z malym. powiedzial zebym poczekala ze wroci z pracy to pogadamy-.. wrocil pogadalismy i w koncu bylo troche lepiej..jeszcze trwalo to pare tyg. za nim calkiem sie ulozylo. rok minal od slubu a miedzy nami jest super;);)
wam tez sie pouklada ale podstawa to rozmowa i oczywiscie checi
Dziękuję wam kochane za wszystkie odpowiedzi i rady... :))) Już jest powiedzmy, że dobrze... Między innymi dzięki wam. ;) Faceci jednak są z marsa. Stwierdziłam, że nawet swojego nie próbuję zrozumieć, bo się nie da. I tym zainspirowane będzie moje następne pytanie.