oczywiście miało być "oczekiwanej", obiadu jeszcze nie jadłam ;)
Odpowiedzi
1. Brak zaangażowania, zainteresowania, bezinteresownej lub czekiwanej pomocy ze strony najbliższych, w skrócie: "radź sobie sama" |
2. Pomaganie na siłę, w nadmiarze, brak szacunku do Twoich decyzji, w skrócie: "beze mnie sobie nie poradzisz" |
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 5 z 5.
Choć doskwiera mi to pierwsze a z drugim nie miałam za bardzo do czynienia to uważam, że to drugie i wiem, że Farben na pewno też, bo kiedyś o tym rozmawialiśmy. Jak miałam dosć, potrzebowałam pomocy to wtedy orzekł, że lepiej że sama decyduję niźli ktoś by mi się wpieprzał i radził na siłę.
Mnie osobiście bardziej irytuje nadmierne 'zainteresowanie' i przekonanie, że dorośli ludzie są jeszcze nieporadni i wszystko trzeba im podtykać pod nos, komentować i traktować jak zgniłe jajo. Takie hodowanie sobie zależnych od siebie półgłówków. Z brakiem zainteresowania zawsze sobie lepiej radziłam i to przynajmniej kształtuje charakter i 'utwardza dupę'. Ale to zależy chyba od punktu widzenia. Ja mam takie a nie inne zdanie ze względu na mame mojego M., która traktuje nas/nasze mieszkanie jak swoje prywatne podwórko. We wszystko wściubia nos i wygłasza swoje komentarze. Przypuszczam, że dziecko będę musiała wychowywać po swojemu na siłę, bo oczywiście ona będzie wszystko wiedziała lepiej. Grr.r....
Dla mnie jednak gorszym zlem jest jak sie rodzina zupelnie nie interesuje, to drugie to jest moze zle okazana milosc, zaangazowanie w pomoc np. ze strony dziadkow. Ja cos takiego toleruje, bo wiem z autopsji ze gorzej sie czuje jak nikogo nic nie obchodzi...na dluzsza mete moze ktos sie jednak przekona ze sobie radzisz i wyluzuje. U mnie w rodzinie przewaza opcja 1. i to nie jest prawdziwa rodzina moim zdaniem.
Ja od samego poczatku bylam sama bo moj A. chodzil do pracy a pracuje od 7-8 rano do 20-23 wiec na jego pomoc w ciagu dnia liczyc nie moglam, moja mama mieszka odemnie 30 km sama chodzi do pracy na 3 zmiany i ma 2 malych smyków,a z tesciowa nie rozmawiam,ale jestem zadowalono z takiego przebiegu bo nawet jak moja mama (z ktora sie widze raz w miesiacu) daje mi jakies rady w stylu " Ja to bym zrobila TAK ,, 'TO jest lepsze,, ''ZROB TO tak i tak,, to mnie krew zalewa bo to moje dziecko i wiec co jest dla niego dobre.Ja karmilam malego mlekiem Gerber a ONA mi gadala ze ona chlapaką to dawala kasze manna na mleku i byli zdrowi i usmiechnieci ,ale nie dociera do niej ze Alex nie moze jesc kaszy manny.Troche sie rozpisalam ale musialam. Jak sobie przypomne to AHHHH!