miałam chwile przy wozku,cos w tym jest:)
Poszłam ci ja dziś do kosmetyczki z Wojtkiem a tam (wtem!) moja długoletnia znajoma, mała mądra blondyneczka mi zagląda w wózek i "A gdzie masz wstążeczkę? Naprawdę powinnaś mieć. Każde dziecko teraz ma. Mówię ci, mimo że jestem chrześcijanką." No kopara mi opadła do podłogi bo bym się naprawdę nie spodziewała... Więc gdzebie teraz w necie i oto artykuł o wstążeczce i wpis, że 58% matek polek wierzy w jej zbawienną moc. Więc.... Jak tam na forum się to rozkłada? :)
http://natemat.pl/22371,coraz-wiecej-matek-wierzy-w-moc-czerwonej-kokardki-przy-wozku-dziecka-nowa-moda-czy-zwykly-zabobon
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 15 z 15.
Dla córki miała czerwoną wstęgę można powedzieć przy wózku, bo akurat to był sposób na utrzymanie parasola przeciwsłonecznego na swoim miejscu :) Nawet o zabobonie nie wiedziałam :) Przy synku parasol nie był potrzebny, więc i wstęga poszła w siną dal :)
Miałam okazję zdejmować urok z takiego dziecka. Nic przyjemnego. Mój młody ma nadal nad łóżeczkiem czerwoną wstążkę która chroni go, ale z racji tego, że w pokoju w którym pracuje z kartami, śpi młody. Do tego regularnie oczyszczam i siebie i młodego - bo w mojej pracy - o przyplątanie się różnej maści dziwnych energii jest cholernie łatwo. Swojego pasożyta mam - młodemu oszczędzę.
O, a cicho liczyłam, że się jakaś wiedźma znajdzie :P Taki hmm zły urok to trudno rzucić? :> (całkiem serio pytam).
To chyba z kabałą ma coś wspólnego... :>