przychodzi pracownik socjalny i przeprowadza wywiad nt. Twojej sytuacji socjalnej, rodzinnej.
w ośrodku obowiązuje regulamin. typu dyżury sprzątania, wracanie na noc, nie można zostawić dziecka bez opieki, chyba że inna mieszkanka podpisze Ci oświadczenie, ze się małym zajmie. nie wolno spożywać alkoholu (niektóre ośrodki mają alkomat). w niektórych jest kuchnia, gdzie gotujesz sama, w innych np. jest zapewniony obiad. do odwiedzin jest wyznaczone miejsce, nie można przyjmować gości w swoim pokoju. pokoje są różne, czasem dla 1 mamy z dziećmi, częściej dla 2-3 mam.
zazwyczaj codziennie rano odbywa się społeczność z pracownikiem, gdzie każda mówi co jej leży na sercu, czy są poruszane różne kwestie przez pracownika.
z patologią jest różnie. czasem faktycznie są to kobiety z naprawdę niską kulturą osobistą, wywodzące się z patologicznych środowisk, nie mające wsparcia w rodzinie. jak takich kobiet się w hostelu znajdzie więcej, to atmosfera bywa naprawdę nieznośna.
a czasem są to naprawdę fajne kobiety, które robią wszystko, by się z hostelu wyprowadzić, bo to nie jest życie na całe życie. bo wiedzą, że długie mieszkanie tam upośledza. bo wiele kobiet potem przestaje myśleć, bo wie, ze myśleć za nie będzie pracownik.
nawet jak nie są to kobiety z trudnych środowisk, to na pewno wszystkie mają nie lekką sytuację, co czasem je jednoczy i rodzi przyjaźnie, a czasem powoduje spięcia.
pracowałam kilka lat w takim ośrodku. i u nas tak to mniej więcej wygląda.
u nas jeszcze jest prowadzona terapia, wiec kobiety mają zapewnioną pomoc psychologa. ale wbrew pozorom, nie zawsze chętnie z niej korzystają.
sory, ale jeśli Twoja mama żyła z alkoholikiem, i sprowadzała fagasów do domu, z których jeden was molestował, to ona wam zafundowała patologię, więc stwierdzanie że w hostelu jest patologia, brzmi w jej ustach co najmniej dziwnie :/
przykro mi, że ma takie podejście :(