Mieszkamy w kawalerce bez balkonu. 33 mkw. Jeszcze przez około pół roku a może dłużej będziemy tak mieszkać zanim nie przeprowadzimy się do większego mieszkania.
Ja nie wiem czy to wytrzymam. Tutaj normalnie nie da się przejść. W pokoju mamy wózek (bo mały tylko w nim potrafi zasnąć), łóżeczko, nasz duży narożnik, wielki fotel, kojec, fotelik do karmienia, suszarkę na pranie (ta w łazience nie wystarcza), stół z przewijakiem, dwie duże szafy i ogromny fotel bujany (bez którego sobie życia nie wyobrażam).
Pomijając fakt że jest bardzo ciasno to jeszcze jest to strasznie męczące psychicznie. Mąż wraca z pracy zmęczony, chce zjeść, wykąpać się, pooglądać TV, w tym czasie ja usypiam syna który oczywiście nie może zasnąć jak słyszy że ktoś chodzi po pokoju. Już nie mówiąc o tym że nigdy nie możemy normalnie porozmawiac, zawsze się uciszamy nawzajem... zawsze się obwiniamy że ktoś obudził małego itd...
Już nie mówiąc o tym że nie bardzo jest jak kogoś zaprosić do nas. Nie ma gdzie usiąść, zjeść.
Jak Wy sobie radzicie w takich warunkach?
Odpowiedzi
nasza salono-sypialnia ma prawie tyle m.
moze warto zrezygnowac z łóżeczka,skoro mały i tak spi(zasypia)w wózku.lub z kojca,po co kojec i łóżeczko?może też odrzucić ten wielki fotel? hmm wiem że łatwo się mówi...
Mój post był bardziej aktem rozpaczy o wiem że z mojej sytuacji nie ma wyjścia w tej chwili.
W drugim pokoju wózek, łóżeczko, komoda, 3 nieduże szafy i pokój zawalony, nawet usiąść nie ma gdzie.
Ale ja nie mam z tym problemu bo w tym mieszkaniu spędziłam prawie całe swoje dzieciństwo. I jakoś musiałam się mieścić z rodzicami i 2 rodzeństwa. Mąż marudzi że nie ma miejsca na to czy na tamto, że trzeba przemeblowanie zrobić a ja mu ciągle tłumaczę, że przemeblowanie nic nie da, bo po prostu mieszkanie jest za malutkie.
Ale ze spaniem dziecka nie ma problemu, jest ten drugi pokoik. Może wstawcie u siebie ściankę działową? ;)