Ja okropnie cierpiałam prawie 17h zanim miałam cc. Chciałam wtedy umrzeć aby nie czuć tego potwornego cierpienia.
Mimo pełnego rozwarcia nie udało mi się urodzić naturalnie i miałam cc.
Moja przyjaciółka rodziła dzień później i miała od razu cc.
Ostatnio powiedziała mi (prawie rok po porodzie), że trochę żałuje że nie rodziła naturalnie i że zazdrości mi że mogłam przez to przejść. Zdziwiłam się bardzo ale ona wyjaśniła, że jej poród trwał w sumie 15 minut. Dostała dziecko dopiero w drugiej dobie i do tej pory czegoś jej brakuje.... Długo miała depresję z tego powodu.
Ja wbrew temu że tak strasznie cierpiałam to po części miło wspominam ten czas oczekiwania, liczenia skurczy itp. Momentami było nawet śmiesznie. Wydaje mi się że ten cały ból jest jednak do czegoś potrzebny. To taki znak dla całego organizmu i mózgu że teraz wszystko się zmieni.
A Wy jak myślicie?
Odpowiedzi
nie mam nic do dodania.