Toczy sie ostra dyskusja na ten temat i jestem ciekawa, co Wy sadzicie o tej metodzie?
I nie chodzi mi o powiazanie metody z przekonaniami koscielnymi albo anty-koscielnymi. Ale tak etycznie. Czy uwazacie, ze zarodek to juz zycie? Bo z mojego punktu tak. I co sadzicie o zamrazaniu pozostalych zarodkow. Niby dlugo moga "zimowac", ale czy wiecznie? Czy znajdzie sie miejsce dla ich powiekszajacych sie ilosci za 10, 20, 50 czy 150 lat? Czy nigdy nie beda musialy zginac?
Jestem matka i jestem rozdarta z tego powodu. Bo wiem jakim szczesciem jest posiadanie dziecka i jakim nieszczesciem jest jego brak...
Ale wiem, ze nawet mysl o stracie nienarodzonego dziecka, ktorym wg mnie jest tez juz zaplodniony zarodek (majacy juz okreslone cechy) przyprawia mnie o dreszcz.
A jakie sa wasze odczucia? czy zdecydowalybyscie sie, jesli byscie musialy?? I czy przyznalybyscie sie w spoleczenstwie, ze skorzystalyscie z tej metody i tak powstalo wasze dziecko?
Odpowiedzi
Moi znajomi niedawno właśnie wykorzystali taką szansę, gdyż ona nie mogła zajść w ciążę. I już za pierwszym razem się udało. mam nadzieję że donosi ciążę i wszystko będzie ok!