Ale jakos wtedy żadne z nas nie przypadło sobie do gustu, nie zwróciliśmy na siebie większej uwagi i nawet sie sobie nie przedstawiliśy. Przeprosiłam tylko za akcję z kluską i koniec.
2) Prawie 2 lata po pamiętnym pogrzebie A. przyszedl do mojego domu z kolega mojego taty, bo nie mieli gdzie wypić:)) Byli juz oboje z kolega mocno wstawieni a taty nie było jeszcze z pracy więc mama znając tego kolegę zaproponowała żeby zaczekali bo powinien za moment wrócić. Ja akurat byłam po dentyście i tak mnie napier....ły dziury po wyrwanych zebach, że mama kupiła mi 200ml wódki zebym tylko zasnęła no i jak oni przyszli to narobili takiego hałasu,ze obudzili psa a pies mnie. I jak wyszłam od siebie (a wygladałam bosko: tłuste przylepione do twarzy z placzu włosy, rozmazana resztka makijazu i spuchnięta jak balon gęba) to zobaczyłam wielkie szaro-zielone (pijane w sztorc) oczyska i normalnie sie zakochałam:)) A jak jeszcze się przedstawił to całkiem odjechałam: "Andrzej, dla przyjaciół Jędrek bo Andrzejek to już by było za dużo":))
Dodam, że to było mniej więcej o 2.00 w nocy:)hahaha
Aha i od czasu tego pogrzebu do czasu drugiego spotkania nie widzieliśmy sie ani razu.
A za pół roku będziemy obchodzić 11 rocznicę ślubu:))