Synek na poczatku byl spokojny ale od jakiegos czasu jest bardziej marudny nawet jak nie meczy go kupka to ciezko ma sam zasnac...proby kladzenia go do lozeczka tzymania za raczke czy dawania smoczka koncza sie placzem i na rece..nie koniecznie musi byc bujany ale lubi czuc kogos i nieracz caly wieczor zani msie porzadnie zaspi" jest na rekach plus jeszcze te napady placzu przy zrobieniou kupki...boje sie ze go przyzwyczaje do noszenia i tak jak starszy syn bedzue potrzebowal noszenia bujania..
ps. narazie wozek nie wchodzi w gre nie polezy tam nawet na 5 minut..nielubi jak sie go wozi albo buja w wozku...
eh po iwem szczerze ze troche sie pogubilam w tym wszystkim.niewiem co jest dobre...dla niego dla nas..bo z piewszym od poczatku byla tagedia
Odpowiedzi
To chyba potrzeba bliskość, a na oduczanie noszenia będzie czas później :)