Jak wspominacie dzień porodu? pampi123 |
2013-02-27 23:02 (edytowano 2013-02-27 23:02)
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Przeczuwalyście że coś się szykuje, czy dzien wyglądał zupełnie normalnie jak każdy inny? Od czego zaczeła się akcja? skurcze, odejście wód? w sklepie, w domu? :)

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

36

Odpowiedzi

(2013-02-28 12:12:04) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
andzia89202
Ja nic nie czulam.. dzien jak kazdy inny.. tego dnia pojechalam do moich rodzicow autobusem.. nic sie nie dzialo. dopiero na kolacje jak wypilam 2 kubki herbaty malinowej odeszly mi wody.. potem zaczely sie skurcze i nastepnego dnia zrobili mi cc bo sie meczylam cala noc i tetno zanikalo mojemu Synkowi..jak zobaczylam ze tetno zanika dziecku to sie strasznie balam ze moge go stracic :( ale wszystko skonczylo sie dobrze..
(2013-02-28 13:40:17) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
arletka1991
Hm..od 2tygodni miałam rozwarcie i wiedziałam, że mogę urodzic w każdej chwili. Każdego dnia byłam na to przygotowana. Już jakwstałam poczułam 1skurcz -koło 11:00. Było to inne niz zazwyczaj, bo trwało chile, a wcześniej miałam takie stałe bóle ewentualnie. Nastepny przyszedł godzinę poźniej, ale nie wiedziałam, że to już się zaczęło. Dopiero koło 18 nagle skurcz trwał minutę, minuta przerwy, skurcz minutę,..., itd. Więc pojechałam do szpitala i koło 20 po badaniach dowiedziałam się, że rodzę. O 00.20 Malutka była już z nami :)
(2013-02-28 13:41:06 - edytowano 2013-02-28 13:43:36) cytuj
W nocy Adi mnie wpieniał, tak że myślałam żę go skopię :) ciągle mnie przytulała a ja mówiłam, że ma mnie nie dotykać! i pół nocy łaziłam siku.. Dzień... Ranek wspominam dobrze, mama trochę panikowała ja była spokojna jak nigdy :)
Mała urodziła się w 37 tyg. po 25-minutowym porodzie ;p była mega zdrowa, mega grzeczna i mega piękna.

Zaczęło się od skurczy prawie nie odczuwalnych do takich co 3 min :) w moim łóżku, pokoju, domu :)
Wody odeszły w trakcie ;p
(2013-02-28 14:52:37) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
foxy492
nie miło wspominam ten dzień ;) ból niesamowity..akcja zaczęła sie od skurczy i trwała 9,5 h a poród 30 min
(2013-02-28 16:18:46) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
yanne
Ja miałam co jakiś czas skurcze i czułam, że urodzę, więc ostatnie zakupy zrobiliśmy zjadłam i czekałam aż się rozwinie
(2013-02-28 16:27:43) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bohemianrhapsody
Z racji anemii brałam żelazo (każda, która brała, zna efekty uboczne - silne zaparcia i bóle brzucha), myślałam, że moj ból w plecach (zaczął się ok. 22) to przez to. Grałam w Skyrima na X-BOX'ie, uwalona na kanapie przy mężu, mając te bóle w dużym poważaniu. :) Gdy bóle się nasiliły (ok. 2 w nocy), poszłam do łazienki, gdy nic nie udało mi się "wyprodukowac", postanowiłam wygrzać się w wannie - często tak robiłam przy problemach jelitowych. Siedziałam tak długo, dopiero przed 6 rano, przy bardzo silnych skurczach co 5 minut, zdałam sobie sprawę z własnej głupoty - poród się zaczął, a ja przez cały czas brałam to za zaparcie. :D Obudziłam męża, parę minut po 6 byliśmy już w szpitalu, dostałam oksytocynę, przebili mi pęcherz płodowy, dali znieczulenie zewnątrzoponowe (lekarz mi sam zaproponował, bo po oksytocynie myślałam, że umrę z bólu, gryzłam własną rękę i schodziłam z łóżka na podłogę :P). Samo parcie trwało 25 minut, o 8:10 moja Niunia była już ze mną. :D Tatuś przeciął pępowinę - był ze mną cały czas, o dziwo go nie zbluzgałam w trakcie. ;)
(2013-02-28 17:07:44) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
pocahontaz
Hmmm nie pytasz o sam poród, a o dzień porodu. Więc tak- trauma po cc, łzy rozpaczy że mój synek musiał leżeć w inkubatorze przez pierwszych 9 godzin z powodu wysokiej temperatury, a nie umnie na brzuszku i ogromna radość, że jest już z nami cały i zdrowy. Gdyby nie koszmarny, długi, męczący z komplikacjami poród, dzień 29/02/2012 był najszczęśliwszym dniem w moim życiu.
(2013-02-28 17:41:20) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
lollipop270
dzień jak każdy inny, ale wstałam rano z nadzieją, że może coś się w końcu ruszy i wieczorem tak też było, odeszły wody i od razu skurcze w domu ;)
(2013-02-28 17:50:55) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
pcmonia
Wspominam jako cudowny dzień. Rano obudziłam się z ogromną energią do życia, zaczęłam wszystko przygotowywać na przyjście dzidzi. O 12 zaczęły się skurcze, o 16 przyjechali odwiedzić nas znajomi i robiliśmy kociołek na dworze, o 18 odeszły mi wody, po czym siedziałam przy ognisku i liczyłam czas między skurczami :-). Koło 22 pojechaliśmy z mężem na porodówkę, a po 1 urodziłam synusia. Bolało, ale było to najcudowniejsze przeżycie jakiego doświadczyłam. Już nie umiem doczekać się następnego porodu, ale to nastąpi lada dzień.
(2013-02-28 19:01:30) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
sleepingsun
Po prostu, ok. 6 nad ranem obudziły mnie skurcze. Były jeszcze na tyle nieznaczne, że zdążyłam zjeść, wziąć prysznic i zebrać się do szpitala. Nie pamiętam o której dokładnie tam dotarłam ale jakoś koło 9. Potem akcja rozkręcała się jeszcze przez kilkanaście godzin. Urodziłam dopiero o 23 po wcześniejszym podaniu oxytocyny.

Podobne pytania