Jestem ciekawa w jaki sposób wychowujecie swoje dzieci, chodzi mi o to jak dziecko coś zbroi to w jaki sposób przekazać mu ze jego zachowanie jest nieodpowiednie????
Odpowiedzi
Mieszkajac w Niemczech widze czesto dzieci z domow, gdzie wychowuje sie je bezstresowo :/ Wolno im na wszystko... A mnie szlag trafia, jak przychodzi kolega do mojego 8-letniego syna i skacze mi po wszystkich kanapach, fotelach (oparciach nawet) i jezdzi po mieszkaniu na rolkach! W szkole bezstresowo - matki sie kloca, ze lekcji do domu za duzo... W rezultacie - rozwydrzone dzieci i zeby nie ublizyc, czesto glabowate.
Jesli chodzi o bicie... Nie jestem za. Nigdy nie bylam bita i nie bede siegac po pasek na swoje. Kiedys na starszego syna mialam metode inna. Jak wpadal w szal, a bunty 2-latka itp. przechodzil z cala burzliwoscia i nie bylo juz na niego rady, bralam za rece, wyprowadzalam do jego pokoju i zamykalam drzwi (podobno to tez nie metoda, bo dziecko jest wiezione - uslyszalam na psychologii). On sie wsciekal, rzucal zabawkami, darl w nieboglosy. A ja liczylam i modlilam sie - zignoruj, zignoruj. Po jakims czasie szal opadal, a maly czesto zasypial - na podlodze np.
Czasem, gdy rozrabial porzadnie, balam sie, ze zrobi sobie krzywde, dalam klapsa w pampersa, jako upomnienie. Ale on niewiele sobie z tego robil (hehe - pampers skuteczny amortyzator). Ale to nie metoda uwazam, nie dziala. A lac na goly tylek, czy jak moja sasiadka pasem... dla mnie porazka i przerazajaca bezradnosc. A jej dzieci i tak rozrabialy, z tym, ze jak wracaly do domu to juz na klatce schodowej uderzaly w placz, bo wiedzialy, ze bedzie zaraz pas. Nie moglam potem tego trzaskania paskiem przesluchac!
Teraz na 8-letniego syna skutkuja kary. Zawsze jest cos, co dziecko lubi. Najpierw daje ostrzezenie, potem jak bez skutku - kara np. na tv lub gierki. Jesli nie slucha ma kare - bez odwolania! Chyba, ze kara dluuuga, a dziecko sie stara i sie z nim umowie, ze jak zrobisz to i to, to czesc odwiesze, dziecko sie wywiaze, to sie dogadujemy. Trzeba byc jednak konsekwentnym - choc przyznam czasem mnie potem skreca, by odwolac :D Ale przywoluje sie do porzadku.
Oglądałam kiedyś Super Nianie i byłam ździwiona jak tej kobiecie udaje sie zmienić zachowanie tych niegrzecznych dzieci:-O
Moim zdaniem bicie dzieci to oznaka słabości rodziców...kiedyś dostałam w pysk od mamy i do dziś to pamietam! Bicie dziecka po buzi to poniżanie go!
Za wychowaniem bezstresowym nie jestem, bo jak można patrzeć jak dziecko szaleje po pokoju wszędzie wchodzi, skacze po meblach jak małpa i co ja mam mu powiedzieć? Kochanie nie biegaj bo zrobisz sobie krzywde??? Jakoś sobie nie wyobrażam żeby to poskutkowało...
Wydaje mi się że lekki klaps na pampersa(napewno dziecko sie rozpłacze) i wyprowadzenie go do kąta żeby sie uspokoiło to dobre rozwiązanie, jak dziecko się uspokoi może przyjść,przeprosić i przytulić się do Mamusi;-)
W teori fajnie zobaczymy jak będzie w praktyce...
Oczywiście ten klaps na pupę i wizyta w kącie to jak dziecko po kilku upomnieniach nie reaguje i dalej robi swoje...
Nie wychowuje ani bezstresowo ani nie uciekam sie do przemocy fizycznej, a tym wg mnie jest wlasnie "klaps na pupe"...
Moje dzieci ucza sie ponosic konsekwencje swoich czynow i same naprawiac swoje bledy.
Na przykladzie? Rozlalas cos, prosze, szmatka do reki i wytrzyj.
Obrazilas kogos, idz i przepros, ja za ciebie tego nie zrobie.
Itp. przyklady. Pokazuje im, w jaki sposob same moga naprawic, to na napsuly...
A w bezstresowe wychowanie nie wierze, bo tak naprawde nie mozna calkowicie uniknac stresu w zyciu.
Klapsy natomiast to dla mnie moja osobista porazka... Rodzic uzywa ich, gdy brak mu innych, rozsadnych argumentow.
@daria08maj... 100% zgadzam sie z Twoja wypowiedzia...
Bardzo podoba mi sie np. pedagogika Waldorfska, z tego wzgledu np. poslalam core do szkoly Waldorfskiej...
Jej podstawa jest to, ze rodzice i nauczyciele sa AUTORYTETAMI dla dzieci... Nie ucza ich poprzez karanie ani poblazanie a poprzez NASLADOWANIE.
Ktoregos razu poszlam odebrac ze szkoly core, a tu niespodzianka... okazalo sie, ze w nerwach wrzucila kapcie kolezanki do ubikacji.
Co zrobila nauczycielka? Dala jej te kapcie do domu, zeby je wlasnoreczne wyprala.
Innym razem poklucila sie z kolezanka i ja uderzyla. To ona osobiscie musiala przeprosic dziewczynke przy jej mamie i musiala w domu wymyslic dla niej jakis przeprosinowy prezent (namalowala cos specjalnie dla niej)...
Takie wlasnie metody, gdzie dziecko samo musi naprawic blad, ktory popelnilo, dzialaja u nas (i nie tylko u nas) najlepiej...
Co ciekawe... po tych 2. zdarzeniach to sie nie powtorzylo... :)))