Zakładam, że maluch jest z mamą w jednej sali. Nie ma większych problemów i właściwie czeka się tylko na wyjście do domu. Czy pielęgnowanie malucha ogranicza się tylko to zmiany pieluch? Robi to sama mama, czy położna ją wyręcza/instruuje/pomaga? Czy zaraz po porodzie można uczestniczyć w myciu i ubieraniu dziecka? Jeżeli mama nie ma siły, to chociaż tata?
Odpowiedzi
U mnie było tak że po porodzie małą położyli na brzuchu, póżniej zaczeli badać, umyli.., Tatuś później byl przy ubieraniu, mnie w tym czasie szyli, później pojechałam na sale i malutka była już w takim łożeczko-wózeczku no i mogłam sobie ją postawić przy łóżku. Od razu ja wzięłam do łóżka. W tym szpitalu chyba panowała zasada - radz sobie sama:) Bo jak już dostałam małą to nikt nie oferował się z pomocą. Jeśli chodzi o mycie to było tak ze położne chodziły po salach i mówili żeby przyprowadzić dziecko na mycie, położne je myły pod kranem.. Natomiast jeśli byś nie przyprowadziła to pewnie by się nie upomniały. Ja niestety w tym całym szale chodziłam na mycie, właściwie to było takie opłukanie wodą. Po co? To nie wiem. Z następnym dzieckiem nie będę tego praktykować.
No i to tyle jeśli chodzi o pomoc położnych. Oczywiście można było się upominać. Niestety miałam wrażenie, że praca nie sprawia im przyjemności i nie wykonują jej z zamiłowaniem:) Po prostu robiły wielką łachę i trzeba było jeszcze mase czasu czekać az łaskawie przyjdą, a najlepiej to żebym ja do nich przyszła z dzieckiem.
Była chyba możliwość zostawienia dziecka w pokoiku dla niemowląt z położnymi, ale to w ogóle nie wchodziło w gre, wiec nawet się nie specjalnie dowiadywałam. Raz tylko zawiozłam tam małą na chwilkę bo musiałam iść pod prysznic, a byłam sama na sali więc nie miałam z kim zostawić.
To widzę, że różnice są spore :)
I wiesz co po raz pierwszy komuś "obcemu" o tym opowiedziałam... Oprócz tego w tym szpitalu działy się cuda i to niekoniecznie te przyjemne...
Pozdrawiam!