Oczywiscie, ze sobie wrzasnelam tu i owdzie... Tuz przed faza parcia np. darlam sie (i to przy kazdym porodzie ;), ze chce cesarke... i to juz! natychmiast!...
a polozna patrzyla sie na mnie, jak na jakas niespelna rozumu istote i: alez pani juz rodzi... po co pani cesarka? tu juz glowke widac... :O
W kazdym razie... nie uwazam, ze jak sie chce wrzasnac, to zeby trzeba bylo sie hamowac.
W koncu porod to nie spacer po parku, a kazda z nas inaczej radzi sobie z tym jedynym w swoim rodzaju bolem... :)
Takze spoko... kto chce sobie krzyczec to hulaj dusza... rodzi sie raz... do nastepnego razu... lub tez nie... ;)