Hej kobity!
Czy krzyczalycie podczas porodu? Czy go nie potrzebowalyscie wogole? Czy Wam pomogl? Badz czy nie pozwolalyscie sobie na krzyk przez zbytnia kontrole, blokade?
Odpowiedzi
Nie krzyczałam .Zobaczymy teraz.
ja też krzyczałam i to jak! Mój mężuś nie mógł już słuchać jak cierpie i uciekł z 3 na 1 piętro>>>
ps nie mogłam nie krzyczeć, to jakoś samo ze mnie wychodzilo, chiałam przestać ale nie potrafiłam...
Oj ja krzyczałam :) Ale nie tak bez powodu "aaaaaa" tylko wołałam położną,albo darłam się że i tak i tak sama nie urodzę więc po co mają mnie trzymać i męczyć a potem dopiero cesarke... :) (w końcu sama urodziłam-mieli rację,wiedzieli co robią)
O dziwo,ani nie przeklinałam (choć na codzień też raczej nie klnę),ani nikogo nie wyzywałam,wręcz przeciwnie byłam milutka tylko głośna .Jak raz krzyknełam na męża to zaraz go przepraszałam :)
Ja bylam dzielna moj maz poszedl do sklepu sobie cos kupic do jedzenia i jak wracal od windy slyszal ze ktos sie darl wchodzac na odzial pielegniarka mu mowi szybko szybko bo pana zona krzczy a on to moja ZoNA a ona tak to pana zona hehe a ja dostalam Boli partych i darlam sie tak mi bylo lepiej jakos :)



