A tak poważnie to nie wyobrażam sobie żeby tak do mnie mówił mój mąż/partner! Nawet teraz tuli Młodego do snu :) A jeśli chodzi o czas na wyjście na babskie pogaduchy, na zakupy czy do fryzjera to owszem, ciągnie mnie, ale jeszcze chyba nie czas na to.
No tak,pranie, sprzątanie, gotowanie, koło dzieci zrobione a my zmęczone, patrzymy tylko kimnąć się chociaż chwilkę w ciągu dnia. Niejednokrotnie to my wstajemy w nocy do dzieci, bo albo zły sen albo na karmienie, albo co gorsza i to i to... Pragniemy wypocząć, mieć troszkę czasu tylko dla siebie na nasze babskie przyjemności(nie mówię tu o zakupach czy wizytach w spa:)) no i oczywiście trochę czasu do spędzenia tylko z naszym lubym. Niestety nie starcza nam na wszystko czasu ani siły. W podzięce od swojego ukochanego słyszymy "przesoliłaś obiad", "znów nie masz ochoty" lub "przecież ty całymi dniami nic nie robisz", "z chęcią się z tobą zamienię, bo wolę siedzieć w domu, niż tak tyrać". Też tak macie, że mimo iż urabiacie się po łokcie nie jesteście doceniane i wręcz piętnowane jest to wasze "nieróbstwo"? Mnie to już wkurza, bo nie mam często czasu nawet siusiu zrobić a i tak zawsze jest źle....Podpowiedzcie jak pokazać facetowi, że jestem warta dużo więcej niż mu się tylko wydaje i że o nie on jest guru(dodam, że zostawienie go samego z dziećmi na jakiś czas czy bunt typu niesprzątanie itp nie działa na niego -oporny na tego typu wiedzę).Pomożecie??
Odpowiedzi
A tak poważnie to nie wyobrażam sobie żeby tak do mnie mówił mój mąż/partner! Nawet teraz tuli Młodego do snu :) A jeśli chodzi o czas na wyjście na babskie pogaduchy, na zakupy czy do fryzjera to owszem, ciągnie mnie, ale jeszcze chyba nie czas na to.
ja bym go jednak zostawiła,ale nie na godzine,dwie...a co tam jak szaleć to szaleć NA CAŁY DZIEŃ!
w tym czasie ma zając sie dzieckiem(dziećmi),posprzatac,ugotować,pomyć itd. a wieczorem namiętny seks...
mała jest teraz chora i jestem w domu, żeby nie to, że dzisiaj musiałam iść na egzamin to pewnie nadal bym się porządnie nie wykąpała już od poniedziałku i nie umyła głowy
bo mała chora, marudna, walczę o to żeby coś coś zjadła, zeby dać jej syrop, to jeszcze telefon służbowy dzwoni dosłownie co 5-10 minut od 7:30 do 20:30, większości polączeń nawet nie odbieram, jak położę małą spać to albo siedzę do 1 w nocy i się uczę albo pracuję
we wtorek pojechałam nawet do biura na 6:00 i posiedziałam do 08:00 żeby wrócić do domu zanim mąż wyjdzie do pracy
no i egzaminy :(
czuję się jakbym nie żyła, jakby ktoś tylko poruszał moim ciałem
mąż nie pomagał mi w ogóle gdy byłam na macierzyńskim, nawet szklanki po sobie nie zanosił do kuchni, jedyne w czym rzekomo mi pomagał to w sobotę brał dziecko na spacer żebym ja mogła w tym czasie sprzątać
a teraz od kiedy wróciłam do pracy to on wstaje do małej 2 x w nocy, bo ja wstaję o 6:00 a on idzie do pracy na 10:00 i śpi do 8:45 bo o 9:00 przychodzi niania, szczerze mówiąc niania mogłaby przychodzić o 09:45 ale przychodzi o 9:00 bo on nie zajmie się małą, nie nakarmi, nie przebierze, woli płacić niż samemu to robić
i od kiedy mam sesję mąż sprząta w kuchni po kolacji, ja w tym czasie kąpię Aduśkę
Ale nie rozumiem... Twój facet zostaje czasem sam z dziećmi i jeszcze nie zauważył ile to wysiłku kosztuje??? Dziwne...
Ja bym się na niego obraziła i to tak porządnie za tego typu teksty... może jak się na niego wypniesz to się zastanowi następnym razem zanim coś palnie.