Ja nie pale, unikam miejsc zadymionych, od znajomych, którzy przy mnie zapalą, ostentacyjnie wychodzę i w sumie nie wiem, co poradzić, żeby rzucić. Wiem tylko, że sąsidka własnie córcię urodziła, paliła w ciąży jak smok (tatuś, babcia i dziadek też) wiec dzidzia miała 45cm i 2500g (urodzony tydzień po !! terminie), była zielona na skórce i przez miesiąc ryczała jak wściekła, niczym nie byli jej w stanie uspokoić, lekarze mówią krótko - detoks od nikotyny.
Jesli wiec nic nie pomaga, nawet myśl myśl jak bardzo szkodzisz swojej kruszynce... , to i tak nic inego nie pomoże.