2010-12-15 11:03
|
Głównie kieruję do mam,które zaznaczyły, że nie należy w ogóle dać dziecku płakać. Tzn, że mamy dać sobie wejść na głowę? Jeśli dziecko jest przewinięte, nakarmione, noszone.. i nic nie pomaga, to może dziecko zwyczajnie ma potrzebę popłakać? Dlaczego tak unikamy i wzbraniamy się od "kontrolowanego" płaczu? Mamy dać się sterroryzować, i lecieć na każdy kwik dziecka? Kiedy to jest potrzeba, a zwykła manipulacja- jak to odróżnić?!
Odpowiedzi
Ale nie uważam żeby maluch miał potrzebę popłakania. Bo póki nie mówi, poprzez płacz sygnalizuje jakieś potrzeby, komunikuje się z nami w ten sposób. Więc to tak jakby 3-latek do nas coś mówił a my byśmy go olewały twierdząc że musi się wygadać i nie należy go słuchać. Ale nie należy "lecieć na każdy kwik dziecka" bo przecież nasze potrzeby też są ważne, jeśli np robię siusiu to nie biegnę bez majtek do łóżeczka bo dziecko się rozpłakało :/ Ale w drugą stronę też nie jest dobrze czyli jeśli płacze to ja nie idę wtedy spokojnie się wykąpać.
O, mój właśnie płacze, idę... ;)
bo moim zdaniem: taki maluszek, maluszek to płacze zazwyczaj dlatego,że chce coś zasygnalizować..
ale moja córcia (już półtora roczna) ma już swoje napady histerii, bo ona tak strasznie chciała się pobawić nożem a ja jej nie dałam, albo tak strasznie chce butelkę kolorowego alkoholu gdy przechodzimy w sklepie obok stoiska monopolowego...albo chce akurat na dwór, gdy jest już 22...wpada wtedy w szał, piszczy, płacze, kładzie się na podłodze - próbuje "wymusić" to co chce..
także nie ma reguły - tak jak napisała któraś z poprzedniczek- mama wie co oznacza jaki płacz: inny gdy coś boli, inny gdy ma żal, inny gdy chce jeść/pić, a jeszcze inny gdy chce właśnie coś "wymusić"..
i ten płacz na "wymuszenie" ja ignoruje i to do skutku...