że facet z reguły nie mądrzeje. Ma czasem lepsze dni, ale na ogół wraca do swoich przyzwyczajeń, niestety :/
2011-05-29 13:25
|
Witajcie,.,
Mam takie pytanie...Czy ktoraś z was została sama bedac w ciazy,badz jest samotna wychowujac dziecko???
Jak dałyście rade??Czy męzczyzna madrzeje po jakimś czasie??Prosze o wasze wypowiedzi na ten temat...pozdrawiam
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
że facet z reguły nie mądrzeje. Ma czasem lepsze dni, ale na ogół wraca do swoich przyzwyczajeń, niestety :/
i samotną mamą nie jest wcale tak strasznie źle... mogłoby być o wiele gorzej gdyby się żyło z nieodpowiednim facetem. także głowa do góry i powodzenia :)
ja wkleję i dopiszę to co pisałam gdzieś indziej, nie będę się znowu produkować ;)
teraz jak patrzę wstecz, to myślę sobie że z tego niezły scenariusz na dramat lub farsę by wyszedł.
kilka miesięcy przed ślubem zauroczył mnie jeden gość. niewiele by brakło, by do ślubu nie doszło. no ale doszło. po ślubie ciągnęło mnie do niego za mocno. zerwałam z nim kontakt. po 4 latach się rozwodzę, odnawiam znajomość, zaczynamy być razem. on też się rozwodzi. jesteśmy razem dwa lata. w lutym dowiaduje się, że facet ma 3-letnie dziecko (nieślubne, kochanka zaszła w ciążę miesiąc przed jego ślubem...). to była jedyna rzecz, do której dobrowolnie się przyznał. dowiaduję się sama, że nie pracuje tam, gdzie podawał i ma kupę długów (a namówił mnie do otworzenia firmy sugerując że nas na to stać i automatycznie w swoje długi wciągnął) a mimo to daję mu szansę.
związek odżywa, wydaje się , ze wszystko to, co nie pasowało, śmierdziało wcześniej, znajduje wytłumaczenie. że te kłamstwa były z lęku, ze mnie straci.
w maju zachodzę w ciążę. biorę kredyt na spłatę długów, on zapewnia, ze sprzeda mieszkanie, zamieszkamy u mnie i spłaci długi. sama w lipcu dowiaduję się, ze mieszkanie nie jest jego, wynajmuje je od... swojej utrzymanki, że dawał dupy za pieniądze. i wiele innych kłamstw. próbuję się z nim rozstać, ale nie potrafię. on kilkakrotnie szantażuje mnie samobójstwem. po tygodniu wracamy do siebie. po kolejnych miesiącach wychodzą kolejne kłamstwa, z bilingu mogłabym wnioskować, że ma co najmniej 3 takie idiotki jak ja (rozmowy tel. z 3 numerami, o przedziwnych porach w nocy, i wtedy, gdy ja wychodzę do pracy, w słuchawce odezwały się kobiece głosy, gdy zadzwoniłam i odłożyłam słuchawkę).
rozstałam się w grudniu. w lutym urodziłam. zawracał mi dupę i zatruwał życie przez jakiś czas. między innymi wieczorem, dzień przed porodem mnie tak wyprowadził z równowagi mailem, że dostałam skurczy.
radziłam się prawnika i stwierdziłam, że nie uznam jego ojcostwa. nie chcę, by miał jakikolwiek wpływ na moje dziecko. by potem mu opowiadał, ze gdyby nie mamusia to bylibyśmy taką szczęśliwą rodzinką. potrafił świetnie manipulować.
a na zmądrzenie miał szansę jak byłam w ciaży. wiele szans. o wiele za dużo. wszystkie zmarnował.
tylko u mnie jego zachowanie nie wynikało z nieradzenia sobie z przyszłym ojcostwem, tylko z popapranego charakteru (wg mnie jest mocno zaburzonym człowiekiem).
nie było lekko. ale z nim byłoby jeszcze gorzej.
za to dziś Marcin ma prawdziwego tatę. odpowiedzialnego, opiekuńczego, szanującego mnie i moje metody wychowawcze. i jest mocno zakochany w...Marcinie ;) no i we mnie też ;)
wiem, ze to była dobra decyzja. a jak czasem przyjdzie mi do głowy myśl, żeby poznał Marcina, wszyscy wokoło skutecznie wybijają mi to z głowy. a mój tata chce to robić ręcznie ;)