Odpowiedzi
Ja czułam od popołudnia skurcze a ktg tego nie widziało. Wieczorem znów sie zgłosiłam do szpitala ok 22giej bo miałam skurcze już co 15-20 min. Znów ktg nic nie wykryło ale zostawili mnie już na porodówce. I tak praktycznie bez rozwarcia w ciagu 7 godzin doszłam do 8 cm. Położna kazała mi wstrzymac sie z porodem ze względu że jeszcze nie doszliśmy do 10tki, ale mi synek sam wychodził a skurcze co minutę albo i częstrze doprowadzały mnie do myśli, że jak zaraz nie urodzę to umrę tam na tym fotelu. No i dziecko samo praktycznie mi wyleciało o 5:15 rano. Sam poród czyli wyjście młodego to była jedna wielka ulga. Zaraz położyli mi go na brzuchu jednak nie miałam tak jak inne matki często piszą że tak strasznie wtedy chcą miec przy sobie dzieciątko. Ja byłam tak zmęczona że chciałam aby minał już ten czas leżenia na porodówce i żebym mogła już zasnąc. Jak mnie przewozili na salę to jeszcze mi się zemdlało i ze względu na to zabrali mi dziecko abym się wyspała. Pospałam 1,5 godzinki i czułam się jak nowo narodzona i dopiero wtedy w pełni cieszyłam sie macierzyństwem
http://40tygodni.pl/search.php
tutaj masz bardzo dużo tematów na temat porodu i mozesz sobie na spokojnie poczytać bardzo duzo informacji :)