Samotna w ciaży. Zaszczuta przez Sąd. Cz.5
Komentarze: 5I wiecie co? Szok…Bo ona odesłała mi swoje zdjęcie. Była w zaawansowanej ciąży również!!! I że to ona będzie miała z nim dziecko. A mi chyba... Czytaj dalej »
Rozmawiałyśmy reszt ę dnia i pół nocy. Boże ile on kłamstw mi sprzedał. Jej jeszcze więcej. Był z nią na tych rajdach, nie pod namiotem z chłopakami. Wtedy co niby był chory, nie poszliśmy na bal, był z nią we Wrocławiu. Nigdy nie była w ciąży, aż do teraz. Wyprowadził się od niej, ale powiedział, że to chwilowa sytuacja, że taka separacja. Musi przemyśleć odpocząć. Ale wyraźnie dał do zrozumienia, że wróci niebawem. Cały czas miał z nią kontakt. Mimo, że nie mieszkali razem to się spotykali w każdej wolnej chwili. Wyszło mnóstwo dni, gdzie kochał się najpierw ze mną, a za kilka godzin z nią, lub odwrotnie. Obrzydliwe. Wiele razy chciała go wyjebać. To skamlał i płakał, że już nie będzie się ze mną spotykał. Że kocha tylko ją. Wierzyła mu tak jak ja. Pojechałam z nią do jego matki. Powiedziałam, że będzie miała jeszcze jedną wnuczkę. Niezłą miała minę. Uznała, że on całe życie ją krzywdził. To teraz będzie nas. Dramat. Powiedział jej, że zrobiłam to specjalnie. Kochaliśmy się, a potem uznałam, że mam dni płodne. Przycisnełam go… Rozumiecie???!!! Bezczelny gnój. Oni się od lipca starali o dziecko. I nie mogli. Ona chciała badania robić na płodność. On się nie zgodził. Wypominał jej, że coś jest pewnie z nią nie tak. Znów się kłócili. To nie wiem co? Chciał sprawdzić, czy ja zaciążę? Noo to ma… Ona mu powiedziała o ciąży również 10 marca. Ja miałam termin na 23 listopada, ona na 15 listopada. Także spodziewała się dziewczynki. Chodził z nią na usg, robił zakupy, a mnie olał ciepłym moczem. Moją córkę również. Przy mnie dzwonił do tamtej ze sto razy. Wróćcie do naszego domu. Czekam na Was. Skamlał. Dała mi swój telefon i odebrałam jedno połączenie. Kazałam mu spierdalać do Honolulu bo jak go znajdę to wykastruję. I żeby się nie martwił, zaopiekowałam się jego laską i odwiozę ją pod same drzwi. Nic nie powiedział. Od tamtej pory zero kontaktu z jego strony. Z mojej zresztą też.
W sierpniu poszłam do adwokata. Zapytałam co mogę zrobić. Złożyliśmy pozew o utrzymanie mnie przez 3 ostatnie mies ciąży i 3 mies po urodzeniu dziecka. We wrześniu była sprawa. Kurwa takich bzdur naopowiadał przed sądem, że aż głowa pęka. Że to nie jego dziecko. Bo ja miałam kontakty z różnymi partnerami intymne. Nadużywałam alkoholu, brałam narkotyki, mam szukać tatusia gdzie indziej. A jak coś to on chce testy. Że chciałam usunąć, że nie chciałam tego dziecka mieć, urodzić. I on nie będzie płacił na mnie nic, mam iść do pracy jak nie mam kasy. Byłam w 30 tyg ciąży albo dalej. Sedzina też krzywo na mnie patrzyła. Na zasadzie Zrobiłaś sobie dziecko to czego tu chcesz? Była niemiła. Ale i dla mnie i dla niego. Miała pretensje, dlaczego nie chodzi Pani do lekarza na kasę, należy to się Pani w ciąży. A już nie wiedziała o tym że terminy do lekarza na kasę to pół roku oczekiwania. Noo ludzie… Ostatecznie przyznała mi 500 zł na czas porodu i 500 zł na 3 mies po urodzeniu dziecka. Szkoda tylko że ani złotówki z tego nie zobaczyłam.
30 listopada urodziłam córkę. Moje maleńkie pimpi pimpi. Sama wszystko kupiłam dla niej. Ze strony dawcy zero kontaktu. W styczniu znów udałam się do adwokata napisać pozew o alimenty, ustalenie ojcostwa, pozbawienie praw, nadanie mojego nazwiska dziecku. Sprawa była 3 dni temu. To była dopiero masakra… Nie spodziewałam się, naprawdę. Sąd zabezpieczył przyszłe roszczenia alimentacyjne na kwotę 800 zł. Dokładnie tyle o ile prosiłam. Myślałam, że dostanę z 600. Byłam zadowolona. Napisała, że zabezpieczenie jest zasadne w całości, że ojcostwo zostało uprawdopodobnione na poprzedniej sprawie, że jestem sama, sama wychowuję małą, więc powinien płacić po 800. Super myślę sobie. Sad po mojej stronie. Więc poszłam na pewniaka.
Już pod drzwiami adwokat podszedł do mnie i powiedział, że sprawa się chyba nie odbędzie. Bo on złożył dnia poprzedniego pismo o przedstawiciela z urzędu. Zrobił z siebie biedaka, żebraka totalnego. Ale przyjechał. I ta sędzina się go pyta, czy możemy zrobić przesłuchanie wstępne, czy czekamy na pełnomocnika. No to on, że możemy. I najpierw ja( bo ja składałam pozew, to ja pierwsza)
- Ile Pani wydaje na dziecko?
Dodam, że przez całą ciąże i po urodzeniu małej zbierałam paragony, faktury za WSZYSTKO co jej kupiłam. I to pokierowałam. Opisałam i miała to przed nosem. Na dziecko wyszło mi 1600 zł miesięcznie(poparte dowodami). Spora częśc, bo prawie 500 zł to wkład za część córki do opłat za mieszkanie (czynsz, wynajem, prąd, woda)
Noo to jej czytam tą kartkę… Kretynka ma to przecież w aktach. Ale ok.
-250 zł Pani wydaje na ubrania? Nie za dużo? A co tu kupować? Body 10 zł. To ze 3 są potrzebne. Śpioszki ze 2 pary po 10 zł. I co tam Pani jeszcze kupuje? Po co Pani tyle tego. Przecież dziecko tak szybko rośnie.
Se myślę tak kurwa, body po złotówce są. Ciekawe gdzie… I pewnie 3 pary starczą. Jak się obsra w jedno, w drugie uleje, 3 zaślini, to będę stała z nagim dzieckiem przy pralce i patrzyła czy już się uprało. Dalej
-Ja mam wnuczkę w Pani córki wieku. I ona to zużywa max 2 paczki chusteczek mokrych na miesiąc. Co Pani z tymi chusteczkami robi?
Dobrze, od dziś będę zwijać chusteczkę w łabędzia i wycierać jej dupę Dziubkiem. Mam robić zapisy na ile razy składam chusteczkę przy podtarciu jednej kupy? Dalej
- Ile Pani wydała na wózek? To chyba taki z wyższej półki? Zielony kolor dla dziewczynki? To na pewno Pani faktura?
Mi już bez kitu żyła wyszła na szyji. Ale co powiesz? Noo nic, trzeba być miłym i tłumaczyć się, że chce się być dobrą matką i dla dziecka jak najlepiej.
- Łóżeczko za tyle? Czemu takie drogie? Moja córka to dla wnuczki kupiła za 50 zł fajne. Z pościelą, ze wszystkim.
A mi się KURWA za 500 podobało. I chuj. Powieście mnie za to.
I ona do niego:
-hmmm, nie uważa Pan, że te koszty są mocno zawyżone?
Dawca: Absolutnie uważam.
-Ma Pan córkę w podobnym wieku (jakim kurwa podobnym! W takim samym), to ile Pan wydaje tak miesięcznie na nią?
Dawca: Z kosztami mieszkania to max 500-600 zł. Co tu kupować?
- Czy zgadza się Pan na pozostawienie nazwiska dziecku po matce? ( Łaskę robi)
Dawca: Tak, zgadzam się
- Czy zgadza się Pan na pozbawienie praw rodzicielskich?
Dawca: Nie Wysoki Sadzie. Jeśli po testach na ojcostwo (tak, będą testy) wyjdzie że dziecko moje, to chciałbym mieć coś do powiedzenia w tym temacie i widywać się z córką w późniejszym czasie( jakim późniejszym? Jak skończy 18 lat?
- mmmmm noo tak to oczywiste. Najpierw testy. Noo to dziś to tyle. Ble ble ble
Mała ma 3,5 mies. Nie widział jej nigdy. Nie wiedział nawet jak ma imię, czy jest zdrowa, czy w ogóle żyje. To jest straszne. Zostałam potraktowana przez tą sędzinę jak gówniara, która chce ciągnąć od dobrego człowieka kasę niesłusznie. Nie wspomniała nawet słowem, że ma w dupie wyroki sądu i nie zapłacił mi nawet grosza. A przepraszam, jak zbliżała się sprawa to dostałam 98 zł. Na dzień dzisiejszy wisi mi ponad 4500 zł. Przecież to nie kasa na kosmetyczkę, tylko do kurwy nędzy dla jego córki. Zanegował jeszcze na sprawie, że kupuję zabawki tak małemu dziecku. A co? Ma leżeć i w sufit patrzeć? Dostała tą zabawkę ode mnie na gwiazdkę, bo od niego nie dostała nic!!!Jak mu się nie podoba, że kupiłam coś takie srakie czy inne to gdzie był jak robiłam zakupy? Jak wyprawkę kupowałam? Otóż w dupie. Jestem wkurwiona na Maksa za tę sprawę, naprawdę mam ochotę odpuścić.
Bo ta stara sędzina zwolniła go jeszcze z wszystkich opłat. Za testy 2 koła państwo zapłaci. Jego córkę też będzie państwo utrzymywać. Z Waszych podatków.
Aaa i zapomniałam dodać, że na pierwszą sprawę przyjechał z nią. Wybaczyła mu. Mi mówiła, że go wykopie, że tylko w taki sposób się czegoś nauczy. Tak ją skrzywdził a ona nadal z nim jest. Żal. Zaraz sobie znajdzie kolejną dziunie jak mu się znudzi. Taki typ.
Na ten czas to koniec historii. Czekam na datę testów aż sąd wyznaczy. Ale jednego jestem pewna, zrobię wszystko, żeby córki nie zobaczył nigdy!!! Także na testach. Właduję ją w wózek, nakryję kocem, postawię budę i takiego wała. Niech tylko podejdzie to jeszcze w ryj zarobi.
Dziękuję jeśli ktoś wytrwał do końca. Mam nadzieję, że nie zanudziłam.:)
I wiecie co? Szok…Bo ona odesłała mi swoje zdjęcie. Była w zaawansowanej ciąży również!!! I że to ona będzie miała z nim dziecko. A mi chyba... Czytaj dalej »
On ciągnął dalej swoje kłamstwa. Tego samego dnia napisał, że odezwie się po weekendzie, bo jadą do szpitala z synem na kolejne badania. Nie wytrzymałam,... Czytaj dalej »
W sumie to podjeliśmy tylko jedną próbę. Po tym razie on widział moje przerażenie, strach. Nie to że nie chciałam mieć dziecka z nim. Ale nie w takiej sytuacji.... Czytaj dalej »
Nadal się spotykaliśmy w pracy. Dużo o tym rozmawialiśmy. On wiedział, że ja nadal go kocham. A ja, że on kocha mnie. To było jak ziemskie przyciąganie. Nie... Czytaj dalej »
Postanowiłam opisać swoją historię. Może się komuś przyda. Może jest tu ktoś z podobną sytuacja. I opowie jak się to zakończyło.... Czytaj dalej »
W niedzielę mój maluch kończy 9 miesięcy. Już mam takiego duuuuuzego chłopca. W swięta wypędziliśmy demona w kościółku. Bałam się... Czytaj dalej »
Dziś Juluś kończy 7 miesięcy a ja pamiętam jak dziś wyjazd na porodówkę... Jak ten czas leci szybko, za szybko... Mały juz nie jest taki mały...... Czytaj dalej »
Tak się bałam tego momentu a okazał się najpiękniejszą chwilą w moim życiu…:) Od początku… Termin miałam na 14.07… Tego dnia... Czytaj dalej »
Julinek urodzony 15.07.2011 o 2.20 z wagą 3800 i 54 cm... Dostał 10 pkt w skali Apgar i jest przesłodki... Więcej napiszę jak będę miała troszkę czasu:) Czytaj dalej »
|
i zadaj pierwsze pytanie!