walcz bo jesli tak to zostawisz to nic nie wskorasz bo sami ci nie pomoga dla nich lepiej jak nie dostaniesz;/
zycze pwoodzenia;)
Już w ogóle nie wiem, co robić... Na dodatek ciąża pogłębia moje uczucia, które teraz jawią się czarnym morzem bedennej beznadziei. A o co chodzi? Oczywiście o pieniądze, bo o cóż by innego. W pracy płacowa poplątała wszystko i uciekła, znaczy zwolniła się z pracy, więc za nic nie można jej ścignąć. Jednak zanim uciekła to pomieszała moje wypłaty tak zupełnie, że w tej chwili nikt nie jest w stanie mi niczego wytłumaczyć, a pieniędzy jak od lipca nie było tak nie ma. Zanosi się jescze na to, że za sierpień nic nie dostanę, bo coś mi więcej powypłacała w lipcu i mam w pracy długi [sic!]. Zupełnie nie wiem, jak to rozwiązać, bo tłumaczeń pani z księgowości nie rozumiem, nawet jeśli próbuje mi wytlumaczyć jasno (są takie osoby, które po prostu nie potrafią niczego wytłumaczyć, nie maja takiego daru). Przestałam rozumieć cokolwiek i tkwię w tej rozpaczy. Jedyny sposób jaki widzę w tej sytuacji to iść na studia ekonomiczne i nauczyć się wszystko sobie samej wyliczać, bo inaczej to pójdę z torbami całkowicie. Nie wiem, jak dbać o swoje, bo nie umiem wyliczyć sobie pensji, nie mam pojęcia, jak to wszystko działa. Zwalałam wszystko na szkołę, ufając jej bezgranicznie, jak widać niekoniecznie słusznie. Na dodatek już się cieszyłam, że nie mam długów, że wszystko pospłacane na czas, lipiec jako pierwszy miesiąc był "na czysto". Teraz dzwonią do mnie banki, bo nie mając pensji, nie zapłaciłam dla odmiany niczego. A jeśli nie dostanę pieniędzy za sierpień to znowu będę miała tyły... Oj, szkoda słów. Kurczę, niech to wszystko się już skończy...
walcz bo jesli tak to zostawisz to nic nie wskorasz bo sami ci nie pomoga dla nich lepiej jak nie dostaniesz;/
zycze pwoodzenia;)
|
i zadaj pierwsze pytanie!