2011-01-13 00:48
|
Witam.Mamy problem,a mianowicie moja coreczka nie moze bez ze mnie zyc nawet przez 1 minutke!Fakt spedzam z nia cale dnie,ale jak maz przchodzi z pracy to probuje sie nia zajac tyle ,ze ona wtedy sie wyrywa i chce tylko do mnie obojetnie czy to babcia czy ciocia i caly czas tylko mmaama,Na poczatku smialam sie
z tego teraz jest to uciazliwe,bo nigdzie nie moge wyjsc!Oczywiscie jak tymi oczkami na mnie patrzy od razu ja biore,poniewaz szkoda mi jej...czy jej to przzejdzie?
Odpowiedzi
jesli tylko to mozliwe zostawiaj małą i wyjdz na 15min z domu nie bedziesz słyszec płaczu małej i bedziesz sie lepiej czuła, a np. tata niech staje na głowie zeby zająć tak małą zeby niezauważyła twojej nie obecnosci, z czasem wydłuzaj czas swojej nieobecnosci, mała sie przyzwyczai choc nik nie mowi ze bedzie łatwo, powodzenia
Wierz mi lub nie, ale moja cora pomimo, ze jest nadal karmiona piersia, bardzo dobrze znosi rozstania ze mna. Sa sytuacje, gdy nie moge/nie chce jej ze soba brac (np. gdy jade ze srednia na konie lub gdy wieczorem szlam na wywiadowke do szkoly/przedszkola) i musialam mloda z kims zostawiac. Oczywiscie pierwsze razy marudzila. A od jakis 2. m-cy macha mi na odchodne raczka.
Najstarsza pomimo, ze karmiona rok, w wieku 18. m-cy poszla do przedszkola i tez to ona pomachala mi raczka na pozegnanie, wrecz wypchnela mnie, bo chciala do kolezanek.
Srednia, pomimo 15-miesiecznego karmienia piersia, wieku 26. m-cy poszla do przedszkola i takze od razu zaakceptowala rozstanie.
Takze dlugoterminowe karmienie u nas nie zaowocowalo uwiesliwoscia dziecka.
Natomiast, owszem, mielismy takie okresy, gdy cory bywaly takie cycolubne... czy raczej tak bardzo pragnely bliskosci. Bywaly takie chwile, ze nie moglam siasc spokojnie w ubikacji, bo cora stala obok i chciala na rece.
Ale... u nas to zawsze byly okresy przejsciowe... Nigdy nie zaowocowalo to taka uwiesliwoscia na stale.
Za to dla kontrastu moge powiedziec, ze cala trojka dzieci mojego kuzyna byla butelkowa... a jednka wszystkie dzieci tak uwiesliwe, ze jak srednia szla do szkoly w wieku 7. lat to plakala i mowila do mamy, ze pojdzie tylko, jak mama bedzie siedziala kolo niej w lawce. A piersi na oczy nie ogladala, bo od urodzenia dostawala modyfikowane w butli.
Takze jedno z drugim dla mnie nie ma wiele wspolnego...
I... nie powinno sie tak robic, ze sie odchodzi po kryjomu...
Ja z moja robilam tak, ze wolalam, zeby chwile poplakala, ale zeby widziala, ze ide... Efekt? Juz nie placze, bo wie, ze wroce... :)
Trzeba bowiem wiedziec, ze dla tak malego dziecka... co z oczu to i z serca. Mama, ktora znika za drzawiam, przestaje istniec! Rozmywa sie w powietrzu! Dziecko mysli, ze ona znika na zawsze.
Takie znikanie i pojawianie sie, w formie zabawy, utwierdza dziecko w przekonaniu, ze to jednak sytuacja chwilowa, ze mama znika, ale zaraz wroci...
Dla malego dziecka istniej tylko pomieszczenie tu... wszystko poza jego zasiegiem wzroku to abstrakcja... cos, na co potrzebuje czasu, aby pojac i zrozumiec. ;)