czy są tu jakies kobietki mające chłopaków,mężów za granicą? czikita1233 |
2011-05-16 21:49
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Mój mąż pracuje za granicą?:( jest ciężko...
jak sobie radzicie??

TAGI

Czy

  

jakies

  

kobietki

  

mające

  

  

15

Odpowiedzi

(2011-05-16 22:02:54) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katita
Ja jestem calkiem sama,nie moge liczyc nawet na mame,brata,kolezanke czy nawet sasiadke bo tu gdzie mieszkam nie znam nikogo,niedawno sie wyprowadzilismy i nie zostawie przeciez dziecka z obcymi ludzmi.
Moj J pracuje na Korsyce,byl tydzien po porodzie na tydzien i teraz dopiero bedzie w sierpniu
Jest bardzo ciezko nawet zrobic zakupy,sklepy pod nosem ale z wozkiem po schodach i ze schodow :( a jesli chodzi o opieke nad dzieckiem to fakt nie mam za duzo wolnego czasu,lato idzie i trzeba nogi ogolic ;) hehe, ale jakos idzie-caly dzien z maluchem :)...najgorsza to ta samotnosc i tesknota ale i z tym trz sobie radzic.
(2011-05-17 00:03:19) cytuj
Katita,ja Cię rozumiem...Mój mąż jezdzi do pracy do Anglii,nie ma go po 3 miesiące,wraca na tydzień dwa,i znowu mnie opuszcza i tak w kółko.Kilka miesięcy temu wprowadziliśmy się do tego mieszkania i nie znam tu nikogo poza 50 letnim sąsiadem...Mieszkamy na 3 piętrze,nie ma windy,synek waży 11 kilo plus zakupy....czasem chce mi się płakać....i robię to wieczorami przeważnie...Moja rodzina jest 200km odemnie,męża rodzina 40 km,czasami mnie odwiedzą ale to raz na hoho...Wiem co to samotność i tęsknota...Ta Polska taka do dupy,takie zarobki tu oferują że na mieszkanie tylko starczy...A gdzie wydatki na dziecko,gdzie jedzenie dla nas!!!Szkoda gadać!!!Mnie to wszystko powoli załamuje...Gdyby nie mój synek ukochany,i miłość do męża to bym w jakąś depreche wpadła!!!Więc rozumiem Was dziewczyny!!!Ja chcecie to piszcie na priv,posmucimy się razem:-)))
(2011-05-17 00:12:00) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
veronika
Mnie to czeka za 3 tygodnie...wracam do PL a mój T zostaje jeszcze w IRL...w sumie jeszcze na kilka miesiecy...mam nadzieje ze uda mu sie przyjechac jak najczesciej do nas ;//// POSMUĆMY SIĘ RAZEM ;////
(2011-05-17 00:33:47) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katita
Kochane lepiej sie nie smucic,jest ciezej...trzeba sie wpatrywac w nasze dzieci i myslec o nich i ze to dla nich...wiem jak Wam ciezko,mi tez nie ma co ukrywac ale czegos trzeba sie zlapac zeby bylo lzej :)

Moj J wyjechal jak bylam w 6 miesiacu ciazy i prawie do konca bylam sama,wszystko robilam sama i tez stracil ta kocowke,nawet dobrze nie poczul ruchow dziecka,dwa tyg przed porodem przyjechala mama i niedawno pojechala,byla dwa miesiace

Piszesz o Polsce a ja mieszkam w Hiszpani i tutaj to dopiero sie porobilo,chyba juz nie ma roznicy z polskim bezrobociem,dlatego moj ukochany musial jechac tak daleko,zeby to byla jeszcze Francja,a to ta przekleta wyspa - Korsyka,i z tamtad nie ma latwego ani taniego dojazdu :(
Szkoda mi bardzo ze widzial synka tylko tydzien zaraz po urodzeniu i zobaczy go dopiero w sierpniu,jak bedzie mial 5 miesiecy,traci co najlepsze choc i duzo przed nim.My nie bedziemy tak dlugo sie meczyc,bo to istna meka dla mnie i dla niego.

Ja mam tu dwoch braci ale neistety jeden mieszka daleko 60km i odwiedza mnie czasami ale to za daleko zeby zostawic dziecko i wyjsc na chwilke cos zalatwic czy kupic,a drugi mieszka z nami ale ma taka prace ze tez jest praktycznie caly czas poza domem.Kolezanki mieszkaja tam gdzie moj brat (i ja tam mieszkalam przed przeprowadzka),strasznie smutno samej...ehhh takie to zycie niesprawiedliwe,jedni maja tyle a drudzy tak niewiele
Pozdrawiam serdecznie samotne mamusie i duuuzo zdrowka dla maluszkow
(2011-05-17 08:04:41) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
aga77
Ja aktualnie przeżywam chwile buntu. Miał wyjechać po świętach, a został tu i dorywczo jakąś robotę znalazł, ale i tak wszystko jest bez sensu, bo pracuje po 12-15 h. Marzy mi się stabilizacja i druga osoba obok, a nie gdzieś tam w biegu zawsze...Mój też przegapił pierwsze ruchy, kopniaczki, a nawet przy porodzie nie był, mimo że umówiliśmy się inaczej (przedwcześnie urodziłam). Teraz przez to, że musiałam być samodzielna ciężko nam się dogadać :( Mamy już z synkiem stałe rytuały i takie pojawianie się i znikanie ojca nikomu dobrze nie służy.
Pozdrawiam dziewczyny.
(2011-05-17 08:55:17) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
iwona82
mój mąż też ciągle w rozjazdach :(
a najgorsze to,że ciągle zalegają z płatnościami :((
haruje jak wół i musi sie prosic o swoje!
ale juz nie długo mam nadzieje, bojak tak dalej pójdzie,to zostanie z nami i tu jakąś robotę zacznie szukac, bo ile można..i to za marne grosze!!!
a nam ciężko....ale co zrobić :((
(2011-05-17 09:10:58) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
aga77
@iwona82
U nas jest podobnie...kokosy miały być, ale jak się pracuje, a za jakiś czas kasę dostaje to siłą rzeczy w tzw. międzyczasie trzeba za coś żyć (pożyczać, brać zaliczki) i jak przyjdzie do wypłaty to marny grosz zostaje. A my tutaj ze swoimi rachunkami na pomoc czekamy. Ehhh...Tylko się spakować i razem na obczyznę...
(2011-05-17 10:01:20) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ineska27
A mój mąż był na rozmowie kwalifikacyjnej i jest duże prawdopodobieństwo, że wyjedzie na 3 letni kontrakt do Chin, Jeżeli dostanie tę pracę to już sama nie wiem, czy lecieć z nim czy zostać?Bo co to za życie, samemu, z dala od rodziny?
(2011-05-17 10:12:21) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
wjuska
Mogę się po,mału do Was dopisać, bo jednak nie jedziemy razem do Szkocji tylko mąż jedzie sam na kilka (5-6)tyg a ja w tym czasie jadę do moich rodziców na Śląsk.
Ciężko będzie, ale to jedyne wyjście, zebyśmy się mogli w końcu wyprowadzić od teścia i iść na swoje.

Podobne pytania