2011-05-16 21:49
|
Mój mąż pracuje za granicą?:( jest ciężko...
jak sobie radzicie??
Odpowiedzi
Moj J pracuje na Korsyce,byl tydzien po porodzie na tydzien i teraz dopiero bedzie w sierpniu
Jest bardzo ciezko nawet zrobic zakupy,sklepy pod nosem ale z wozkiem po schodach i ze schodow :( a jesli chodzi o opieke nad dzieckiem to fakt nie mam za duzo wolnego czasu,lato idzie i trzeba nogi ogolic ;) hehe, ale jakos idzie-caly dzien z maluchem :)...najgorsza to ta samotnosc i tesknota ale i z tym trz sobie radzic.
Moj J wyjechal jak bylam w 6 miesiacu ciazy i prawie do konca bylam sama,wszystko robilam sama i tez stracil ta kocowke,nawet dobrze nie poczul ruchow dziecka,dwa tyg przed porodem przyjechala mama i niedawno pojechala,byla dwa miesiace
Piszesz o Polsce a ja mieszkam w Hiszpani i tutaj to dopiero sie porobilo,chyba juz nie ma roznicy z polskim bezrobociem,dlatego moj ukochany musial jechac tak daleko,zeby to byla jeszcze Francja,a to ta przekleta wyspa - Korsyka,i z tamtad nie ma latwego ani taniego dojazdu :(
Szkoda mi bardzo ze widzial synka tylko tydzien zaraz po urodzeniu i zobaczy go dopiero w sierpniu,jak bedzie mial 5 miesiecy,traci co najlepsze choc i duzo przed nim.My nie bedziemy tak dlugo sie meczyc,bo to istna meka dla mnie i dla niego.
Ja mam tu dwoch braci ale neistety jeden mieszka daleko 60km i odwiedza mnie czasami ale to za daleko zeby zostawic dziecko i wyjsc na chwilke cos zalatwic czy kupic,a drugi mieszka z nami ale ma taka prace ze tez jest praktycznie caly czas poza domem.Kolezanki mieszkaja tam gdzie moj brat (i ja tam mieszkalam przed przeprowadzka),strasznie smutno samej...ehhh takie to zycie niesprawiedliwe,jedni maja tyle a drudzy tak niewiele
Pozdrawiam serdecznie samotne mamusie i duuuzo zdrowka dla maluszkow
Pozdrawiam dziewczyny.
a najgorsze to,że ciągle zalegają z płatnościami :((
haruje jak wół i musi sie prosic o swoje!
ale juz nie długo mam nadzieje, bojak tak dalej pójdzie,to zostanie z nami i tu jakąś robotę zacznie szukac, bo ile można..i to za marne grosze!!!
a nam ciężko....ale co zrobić :((
U nas jest podobnie...kokosy miały być, ale jak się pracuje, a za jakiś czas kasę dostaje to siłą rzeczy w tzw. międzyczasie trzeba za coś żyć (pożyczać, brać zaliczki) i jak przyjdzie do wypłaty to marny grosz zostaje. A my tutaj ze swoimi rachunkami na pomoc czekamy. Ehhh...Tylko się spakować i razem na obczyznę...
Ciężko będzie, ale to jedyne wyjście, zebyśmy się mogli w końcu wyprowadzić od teścia i iść na swoje.