teraz obecnie jedynie psa w ogrodzie i kociaka w domu... ale tak jak mówisz płąkałabym jak bobr za kazdym :)
Jak mialam 12 lat zdechł mi królik... heh.. płakałam przez tydzień...
z drugiej strony kiedys ukradli nam psa... szukałysmy, plakalysmy... nic., stwierdziłąm, ze najwazniejsze, ze gdzies zyje i mu tam dobrze. Po dwóch latach widzialam go z małą cyganeczką, wyglądał na szczęsliwego więc.. dałam sobie spokój. eh :) Zwierzęta to bez wątpienia czesc naszego zycia, w pewien sposób przyjaciele ;)