A nawet cały slub się uśmiechałam, do siebie, do meża. heh jak sobie wspomne...
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 12.
ja tez cały czas usmiechnieta byłam =)
Nie płakałam, ale głos mi drżał:) mężowi też:) a poza tym to cały dzień uśmiech od ucha do ucha:P
We mnie było tyle emocji, że nie wiedziałąm czy płakać czy śmiać się, ale udało mi się opanować emocje. Łza mi się w oku zakręciła jak ksiądz do nas przemawiał, a, że ślub odprawiał nam przyjaciel mojej mamy, z którą zna się od dziecka i mnie też to odprawił takie kazanie, że każdemu łza się zakręciła. Nawet kamerzysta się popłakał :)
caly czas usmiechnieta i opanowana , maz mial wiekszego stresa chyba :) no i pamietaj by podczas przysiegi patrzec na meza bo duzo mlodych patrzy na ksiedza lub w podloge ;)
Ja powstrzymywałam się, żeby nie parsknąć śmiechem bo mój Ł. miał taka minę że ho ho :D Jak dziecko przy zatwardzeniu :D
koniczynka87 miałam podobnie :)
Nie, ale oboje z mezem bylismy bardzo zestresowani. Ja mialam skrzywoskret glowy przez to, ze patrzylam na jakis tam punkt na scianie i nie chcialam na nikogo patrzec, a moj maz nie wiedzial co mowi i sie caly telepal :D
Ja się brechałam bo obrączki mojemu nie mogłam założyć do konća, a on biedny płakał
Cały czas się śmiałam, aż głupio mi ogladać płyty ze ślubu, bo wyglądam momentami jakbym czegoś się najadła :)