1. moja mała też ma kilka razy dziennie, ja albo przystawiam do cyca, albo daje butelke i zapija :) chyba, że jest przejedzona to noszę na rękach aż jej przejdzie co trwa dłuższą chwilę.
2. obolałe z nawału pokarmu, mi położna mówiła, że tak jest na początku karmienia piersią, nawet do dwóch miesięcy po urodzeniu. co do zawiesiny nie wiem, u mnie po odciągnięciu (ja odciągam aż zejdzie praktycznie wszystko) cyc jest opadnięty i lżejszy i kręgosłup nie boli :P
4. moja córcia nie najada się moim pokarmem, w dzień budzi się czasem co 2h, czasem co 4 (dodam, że na początku pierwszy tydzień ją budziliśmy co dwie godzinki teraz nie budzę wcale, chyba, że śpi więcej niż 4h - co się nam jeszcze nie zdarzyło), daje jej butelkę (od początku dawaliśmy + mój pokarm), w szpitalu dawali jej 40 mm to i ja dawałam, ale dla niej z dnia na dzień to było za mało.. dziś ma dwa tygodnie i je nawet 110 na raz :) jak nie więcej czasem.. a tyje szybciutko, położna powiedziała, żeby jej nic nie ograniczać bo fakt faktem raz zje więcej takie 110 a raz 50 :P
Skąd wiesz, że nie najada się Twoim pokarmem?
U mnie po prostu mimo, że zjadł z obu piersi darł się jak opętany. Czekałam parę dni wielkiej męki, żeby te większe ilości pokarmu naprodukować i nico. Musiałam podać butelkę i wrzeszczące od rana do rana dziecko usnęło pierwszy raz na 4 h.... Była to dla mnie porażka jako matki, ale ani psychicznie ani fizycznie tej męki bym już nie zniosła. Zanoszące się, bordowe z wściekłości dziecko szarpiące piersi to nie cudowna wizja radosnego macierzyństwa. Byłam za karmieniem piersią i jestem dalej i bardzo żałuję, że to przegrałam ale po moich doświadczeniach już wiem, że faktycznie można nie mieć wystarczającej ilości pokarmu dla dziecka.
Ps. Walcząc o pokarm przystawiałam wojtka co godzinę, potem pół godziny męczyłam laktatorem i tak 4 dni. Piłam herbatki, łykałam tabletki, masowałam. Nic z tego.
Iza, pamiętam jak walczyłaś, próbowałaś... To się ceni