Wesoła ekipa z nas
Nie wiem czy powinnam, ale nie mogę się powstrzymać -
Jola (jgm) urodziła 30 stycznia o 22giej córcię Milenkę GRATULUJĘ Kochana!!!!!!
Sandra w szpitalu pilnuje Olusia i jego tętna.
Olciakika zamartwia się cholestazą.
Lolla jest cwaniara bo ma detektor tętna.
Hania jest wybuchowa w ostatnim czasie.
Jesteśmy barwne, nudą u nas nigdy nie powieje chyba.
Ja do tej listy chciałabym dołączyć - nie wiem jak z rączką mojego Marcela ( bo z nadmiaru innych informacji zapomnieliśmy o tym), ale wiem, że moja szyjka jest długa jak stąd do Warszawy przynajmniej, skierowana zamiast ku przodowi to ku tyłowi. Marcel główką nadal przyparty do kanału rodnego. No i tak. Róża poruszała moją szyjkę, chciała ją przekręcić i inne przyjmności, niestety zaraz po tym jak puściła szyjkę to ta z powrotem na swoje miejsce wróciła. Także bolesne zabiegi póki co nic nie dały i czekam na poród, który nie wiadomo kiedy nastąpi ale jak już do niego teraz by doszło to będę rodzić na pewno dłuuuuugo, a do tego jeszcze jakby ta rączka Małego się pchała razem z nim to wydaje mi się, że zapowiada się interesujący film przyrodniczy dla wytrwałych kinomaniaków. Yupi.
Pragnę tylko dodać, że śmiać mi się już tylko chce, bo co wizyta to inna inszojść i żal mi marnować czas na strach i inne tego typu. W piątek znów na kontrolę i pewnie kolejne zabiegi wokół mojej szyjki. Stałam się nagle wysoce obojętna na to co się teraz zaczyna dziać - ale jak spojenie łonowe bolało tak boli do tej pory, i chyba tylko przez to ciągle pamiętam że ten nieszczęsny poród przede mną.
Dziś nie było u nas prądu - dobrze, że mamy w domu kominek bo tak to byśmy spod kołdry nie dali rady wyjść Luty to piękny miesiąc.