hej:)
długo czytałam wszystko to co napisałyście...zawsze to niezła porcja rozrywki^^ też miałam dzisiaj grzybki na obiadek, tzn. ciemny makaron z sosem śmietanowo- kurkowym (pychotka) zjadłam porcję jak dla potężnego faceta;p
pisałyście też o pracy Waszych panów...to niestety takie czasy, że jak się chce "coś" mieć własnego to trzeba się liczyć na rozłąkę, bo tu niczego się nie dorabiamy..my jutro dostaniemy pozwolenie na budowę (jesteśmy bardzo zadowoleni) i jadę na gminę po dokumenty. Na pozwolenie długo nie czekaliśmy i możemy ruszać z budową..super, bo może uda się zrobić jakiś stan surowy do końca tego roku, a potem to już w środku coś siębędzie grzebało przez okres zimowy. Mamy ambitny plan, żeby być na swoim już na przyszłe święta Bożego Narodzenia:)) i właśnie dlatego tak bardzo potrzebujemy kaski..marzenia marzeniami ale życie jest brutalne. Mojego męża nie widuję, tylko codziennie rozmawiamy no i smsy. Na początku było mi bardzo ciężko bez niego, nawet chyba miałam coś na kształt depresji..nie potrafiłam z nim rozmawiać, nie spotykałam się ze znajomymi...płakałam nawet w pracy. Tak na to patrzę teraz z boku to wydaje mi się, że była to depresja. W ogóle się nie śmiałam. I dlatego mąż postanowił, że czas na dziecko, że będę miała zajęcie. hehe trochę mnie zaskoczył swoją decyzją, bo wcześniej mówił, że najpierw dom, a potem dziecko. Jednak stało się inaczej i jestem mu za to wdzięczna:) pierwszy trymestr jeszcze miałam ciężki, ale teraz to już zapomniałam o tymmoim złym samopoczuciu, bo wiem, że muszę dbać nie tylko o siebie, ale też o naszego maluszka:D Wszystko ładnie się układa. Bardzo się kochamy i to jest najważniejsze, poradzimy sobie jestem tego pewna.
