Szoszanka jesteśmy z tobą ... 3maj się cieplutko i czekamy na wiadomości
Najbardziej aktywne
Komentarze
Wyświetlono: 3241 - 3250 z 5193.
ale cisza każda chyba przygotowuje sie do świąt :) ja zaraz posprzatam troszke i sie bede kladła spac bo padam
dwa ciasa upieczone ... jutro saladka i pieczenie sernika z rosą :) i gitra :) a i jeszcze krokietów zrobie z pieczarkami i serem mniam :) trzeba narobic i pojesc bo po porodzie dieta .... będę pierwszy raz w życiu na diecie :)
Dziewczyny, a ja gdzies słyszałam, że w aptece są takie ?paski? albo coś do sprawdzania odczynu pH,czy wody odchodzą, czy tylko śluz. Szoszanko, jak będziesz przed komputerem, to popatrz w internecie.
A ja robię jutro tylko jeden placek, żeby było czym poczęstować gości, a reszta mnie nie obchodzi..:) Odpuszczam sobie w tym roku sałatki itd. Na obiad świąteczny jedziemy do teściów. Nie mam siły gotować. A teraz jestem u mamy i sióstr, ostro te moje dziewczyny bigos gotują :) A mi tak wszystkie te zapachy śmierdzą, że zamknęłam się w pokoju. Wrażliwy mam ten nos w ciąży.
no trzeba boszka przyznac ze wech w ciązy jak nigdy jest :) hehe jak bym była na swoim to bym nie piekła ani nic ale ze u nas w domu jak sie jada wszyscy to obiad na 11osob sie robi i ciasta tez ...
A ja nic nie robie na siwieta.. o przepraszam koszyczek przygotuje i na tym koniec! W niedziele z rana zbieramy sie do tesciow na swieta, a pozniej do moich rodzicow takze wszystko zrobia oni. a jak bedziemy wracac do domu to dostaniemy ciasta i jedzenie. Takze kochane ja w niedziele i poniedzialek nie bede tu zgladac! zebyscie nie pomyslaly,ze rodze hehe...
cześć kochane:)
Ja od wczoraj próbuje coś napisać ale nie mam kompletnie czasu, zanim się dotrzemy z małą to pewnie kilka dni minie :) Jest póki co ciężko, Filip średnio zareagował na siostrę, ona caly cas by wisiała na cycku a do tego szał świąt!
Piszę też relacje z porodu i mam już prawie gotową więc niedługo tu wkleję :) Jest dosyć szczegółowa bo tak jak i przy przy pierwszym porodzie tak teraz sobie piszę cały przebieg, wydrukuję i będe miała pamiatkę :) Za pare lat się wszystko zapomni a taki opis odświerzy wspomnienia. Ja już teraz jak czytam z porodu Filipka to wiele nie pamiętam :)
Dobra teraz już muszę kończyć buziaki
Dobra wkleję to co już mam :) Bo bardziej szczegółowo to już raczej nie potrzeba Wam pisać haha
A więc tak jak już pisałam w poniedziałek byłam u lekarza, zrobił mi ten masaż szyjki, rozwarcie zrobił mi przy tym na dwa ciasne palce i we wtorek rano miałam zgłosić się na wywołanie do szpitala z nadzieją że przez noc coś po tym masażu ruszy. Po powrocie do domu miałam mocne skurcze przez dwie godziny ale w nocy całkowicie ucichły :/
We wtorek pojechałam na 10 do szpitala, przyjęli mnie na porodówkę, lekarz mnie zbadał a tam nie ruszyło kompletnie nic. Pomyślałam sobie że będą nici z tego naszego porodu, lekarz zresztą też mi cicho powiedział że jest do dupy haha. No ale o 11 podpięli mi tą kroplówkę . Minęła godzina a ja nie czułam nic, druga to samo, trzecia...nadal nic :/ Po 15 zaczął mi się stawiać brzuch całkowicie bezboleśnie co 3 minuty, po pół godziny doszedł delikatny ból ale mniejszy niż przy tych wszystkich skurczach w domu. Po 16 skurcze i ból przeszły w niepamięć :/ Przyszedł lekarz , położna mu mówi że mam trochę silniejsze te bóle a ja już nie poprawiałam jej że mi minęły haha. Lekarz mówi do mnie że nie tak żeśmy się umawiali :) No ale zbadał mnie a tam nadal rozwarcie na dwa palce ! Tyle że tym razem luźne . Ale stwierdził że przebijamy pęcherz i o 16.30 odeszły mi wody. Usiałam jeszcze leżeć chwilę żeby wszystkie wody poszły, od przebicia pęcherza każdy skurcz był już tylko silniejszy i silniejszy. Po pół godziny położna zrobiła mi lewatywę i musiałam wstać. I wtedy już zaczęło być ciężko! Zeszłam , dała mi piłkę ale już nawet nie dałam na niej rady usiąść, przy skurczach musiałam podpierać się łóżka albo wieszaka na którym miałam kroplówkę bo nie dało się ustać. Poszłam do pokoju przygotowawczego gdzie jest toaleta i prysznic i tam zaczęło być już bardzo ciężko, miałam takie skurcze że myślałam że nie dam rady wrócić na porodówkę! W dodatku zaczęłam czuć parte! Myślę sobie idę. Zanim dotarłam na miejsce to miałam kilka cholernie mocnych skurczy, i zeszło chyba z 10 minut dojść dosłownie 10-15 metrów.
Ale udało się dotrzeć usiadłam na łóżku znowu skurcz, położna pyta się czy są już mocniejsze, ja mówię że bardzo i czuję parte! A ona do mnie że to czasem takie złudzenie , ale przecież już raz rodziłam to wiem że to już to! Bo przy synku to przy partych myślałam że muszę iść do kibelka ;) Położna mówi a to zbadam Panią na wszelki wypadek ale Pani tak cichutko siedzi że na pewno jeszcze długo. Bada a tam 9! Biega, przygotowuje wszystko, dzwoni na noworodki po lekarza a ja umiera już na tym łóżku bo muszę przeć a jeszcze mi nie pozwala! Wszyscy przybiegli niegotowi biegają ja mówię prę, położna mówi jeszcze nie, ja krzyczę że będę bo nie dam rady! No to mówi przyj.... Podbiegła nieubrana w fartuch bo nie zdążyła ja parłam 3 razy i maleństwo wyszło o 18:45 :) Położna mówi do mnie gratuluję córeczka i kładzie mi ją na brzuchu. Ja się patrzę i mówię jak córeczka?!? Chłopak!! Ona do mnie nie, córeczka! Mówię .. niech mi pani pokaże , no cholera córeczka!!! :D Lekarzowi było tak głupio że hoho :Dale nie ważne co się urodziło, ważne że zdrowe :) Mała ważyła 3060 g i mierzyła 52 cm .
Zaraz urodziłam łożysko, tzn lekarz mi troszkę pomógł bo przycisnął tam gdzie trzeba :) i potem zostałam zszyta bo miałam lekkie otarcie .