Widzę, że nie tylko ja mam przeboje ze spaniem/nie spaniem dzieci :) Mój młody ostatnio upodobał sobie jedzenie mniejszych porcji (krócej ciągnie pierś), ale za to co godzinę, a nawet częściej ;) W nocy też pobudki co godzinkę, półtorej, już drugi dzień tak, a mamusia po mału zamienia się w zombie, ale poradzimy sobie z tym ;)
Dobrze, że mam super męża, który mi bardzo pomaga, w nocy małego przewinie, potrafi z nim posiedzieć i się zająć po południu, bo sama cały czas to bym chyba oczadziała ;) A Wam faceci pomagają z dziećmi? Ja to jestem w szoku, że mój pomaga aż tak - byłam pewna, że mniej się będzie przykładał do tego interesu;)