Hmm... Ja zrobiłam w swojej ciążowej 'kadencji' dwie takie awantury odnośnie papierosów, że teraz już nikt nie odważy się przy mnie zapalić. Na początku było gadanie, że zachowuję się jak wariatka ale wychodzę z założenia, że skoro ja mogę sobie na ten czas odpuścić palenie papierosów co jest dla mnie niełatwe to reszta może odejść te 3-4 metry dalej. Nie jest zimno, żeby ojciec odmrażał sobie stopy i uszy wychodząc na balkon. Walcz, kłóć się, nie daj się.
