hop....hop....hop...jest tu kto????
...ale cisza ;)
hop....hop....hop...jest tu kto????
...ale cisza ;)
Serwus mamuśki!!!
No właśnie, coś się cicho tu zrobiło.
Napiszę co u nas słychać. Otóż Adaś bierze się już do ... chodzenia!!! Podnosi się już od ponad dwóch tygodni i to zupełnie sam. Dosłownie w ciągu tygodnia z czołgania się przeszedł w poprawne raczkowanie, siadanie i podciąganie się na czymkolwiek. Oczy musze mieć dookoła głowy. Najbardziej boję się, kiedy buszuje po kuchni, bo tam mam płytki. Przecież nie będziemy wiecznie siedzieć na dywanach w salonie, czasem przecież potrzebujemy korzystać z kuchni.
W związku z pobytem w PL odwiedziliśmy dermatologa i alergologa. Wreszcie trafiłam na dobrych lekarzy. Przepisali Adasiowi fajne, bezsterydowe maście i jego cera jest teraz niesamowita. Gładziutka, bez żadnych krostek itp. Ruszyliśmy też z jedzonkiem. Ale niestety - muszę gotować. Te słoiczki niech szlag trafi, niby pisze ziemniaczki ze szpinakiem, a dodają oleje i soki owocowe. Ostatnio mieliśmy właśnie niezwykle silną reakcję alergiczną po tym właśnie jedzonku. Teraz sama gotuję i wiem co dorzucam do zupki. Teraz już w końcu jeden posiłek na całkowice składający się z warzyw. Czasem trudno pogodzić to gotowanie z pracą i innymi wskapadami w plener, ale co poradzić. Adaś zupki wcina, aż mu się uszy trzęsą. Potrafi zjeść nawet 250ml gęstej zupki z niewielkim dodatkiem mm. Jak do tej pory idzie nam całkiem nieźle i wprowadziliśmy sporo nowych pokarmów.
A jutro znowu do pracy, niestety na 6 rano, bryyy... Ostatnio tak mnie wpisują w grafik, a teraz już nie ma tak lekko i po pracy nie można sobie zrobić drzemki. Czekam jedynie do ostatniego posiłku Adasia o 23 i wtedy idę spać.
A Adaś poprzestawiał sobie drzemki. Dla mnie to i lepiej, bo wreszcie śpi po ok 1,5-2h i wtedy mogę rzeczywiście coś zrobić. Ma teraz dwie takie drzemki. Pozostały czas spędza na buszowaniu po całym domu. Niestety w PL pokazali mu jak fajnie jest wchodzić po schodach i obecnie jesteśmy na etapie kupna bramek. Już wybraliśmy, wiec połowę mamy za sobą.
A co u Was??
Buźka
hej dziewczyny :)
rzeczywiscie tu cisza, nie to samo co pisało się w ciąży kilka razy na dzien :)
u nas wszystko ok, poza tym że mała niespokojna, popłakuje...coś mi sie wydaje ze w koncu ida te zebole ale ile jeszcze ;/ meczy sie bardzo...
poza tym mowi BABA, OLA, MAM ;) robi kosi kosi i papa :) czasem jak wychodzi zamiast papa robi kosi kosi bo sie myli :P
czesc a my raczkujemy pelzamy na dupce robimy kosi kosi mowimy tatatta mammamaam i bebebebb itp ,stoimy przy meblach i probujemy chodzic trzymajac sie mebelkow i lozka ,nie ma rzeczy nie mozliwych dla nas i juz mam 6 zebow
hej..cisza jak makiem zasial..lol...
u nas ciezkich nocek ciag dalszy..ja powoli dostaje na glowe;/ maly w nocy placze, marudzi, wierci sie, jak sie obudzi to jest mega uradowany a przez sen placze;/ nawet czopki nie dzialaja. Zebow nadal niet..leniwiec do tego, nie chce raczkowac..probuje ale nie wychodzi, nie lubi sam sie bawic i najlepiej nosic go na rekach, nie usiedzi na dupce tylko ciagle by wstawal.. coz nikt nie mowil ze bedzie lekko.
ciesze sie ze u Was wszystko ok..
Jola co u Ciebie?
No właśnie miałam pisać co u nas :) Małgoś opisujesz mojego syna-dokładnie to samo :) W nocy masakra, że się odechciewa a zębów nie ma. Wyciągneliśmy go z tej anginy, trwało to dwa tygodnie a katar prawie miesiąc-już podejrzewałam alergię-jak to ja, matka wariatka. Ale teraz odpukać wszystko ok. Spędzamy całe dnie na zewnątrz-Boże teraz, właśnie teraz potwierdza się słuszność mojej decyzji o zamieszkaniu na zadupiu. Ogród, spacery po lesie. Dziewczyny gdybym mieszkała w centrum miasta, to centralnie nie wiem co bym z tym moim marudnym Gonzalesem zrobiła. A tak: nosidełko, wózeczek-ostatnio kocyk i młody zadowolony a ja odżywam-dosłownie. Wcześniej jak był chory i było zimno nie źle dawało nam to wszystko w kość-myślałam że oszaleję i brakowało mi cierpliwości do małego :(
Co do mojego wyjazdu do Niemiec to niestety nic z tego. Doszłam do wniosku, że nie dam rady sama z dzieckiem. Tu jednak pomaga mi mąż i czasem mama, a tam ciocia i jej mąż w pracy całymi dniami a ja musiałabym być w 100% z Miśkiem- a wierzcie mi, że to akurat łatwe nie jest. Postaramy się zorganizować Misiowi długie wakacje nad naszym morzem w przyszłym roku a póki co, podamy mu kolejną kurację uodparniającą. Co do postępów to z raczkowania na razie nici. Ale podejrzewam, że to tylko dlatego, że młody nie nawidzi leżeć na brzuchu-przez to mało go kładziemy. Poza tym, ma jeszcze na to czas. Siedzi od dawna już sztywno, ale woli stać niż siedzieć ;) Trzymany pod paszki zaczyna chodzić-ale to na razie takie nieudolne próby. Robi kosi, kosi i zaczyna robić papa, ale najlepsze są jego nowe miny-masakra :))))
Gosiu co do ząbków-czy raczej ich braku to na pocieszenie sobie i Tobie powiem, że podobno im później, tym lepiej :)
hej kobietki :)
ale tu cisza :) my wczoraj wróciliśmy z tygodniowego wyjazdu na śląsk, byliśmy na weselu chrzestnej Gosi, pobawiliśmy się... mała była z nami do dwudziestej a potem zawiozłam ją, wykąpałam, uspałam u mojego brata. Tako samo w poprawinki :)
całe wesele zachwycone naszą dzidzią, niestety rzadko chciała do kogoś iść...bo nie zna, musiała mieć nas na oku a najlepiej my ją na rękach ale co zrobić :)
z mężem wybawiliśmy się jak trzeba :) dopiero dziś od czwartku odespaliśmy te wszystkie nocki... :)
poza tym raczkujemy na maxa po całym dołu, mówimy mama i baba... chwytamy się wszystkiego co pionowe,podnosimy,puszczamy i po kilku sekundach stania na nogach spadamy na dupke :)mała ma opanowany telemark na dupkę więc jest dobrze. no i ma już ulubioną zabawkę- lalke jak na dziewczynke przystało...
zębów dalej brak :]
za to ja musze sie wybrać niebawem do dentysty...
Jola gratuluje zębolów :D:D:D
tak długo czekałaś a tu proszę, odrazu dwa :D
gonzales szaleje :)